Młodzież Beskidu z pewnością zasłużyła na kilka słów pochwały. Przede wszystkim był to zespół, który nie miał żadnych kompleksów w starciu z seniorskim zespołem. Widać w tej drużynie "dotyk" trenera, którym jest Mariusz Sobala - były zawodnik BKS-u, cały czas ceniony przez kibiców. Nie można również przeoczyć faktu, iż zawodnicy z Andrychowa byli bardzo "wybiegani", czym przysporzyli momentami problemów drużynie Stali. Ta jednak była skuteczniejsza w swoich poczynaniach o tą przysłowiową jedną bramkę. 


 
Podobnie jak w poprzednim meczu z Magurą początek starcia nie był udany dla BKS-u. Tylko szczęście i czujność Jana Syca uratowała drużynę przed stratą bramki. Z czasem jednak bielszczanie wrzucili wyższy bieg. Wynik spotkania otworzył Kamil Kuśmierczyk, który dobrze odnalazł się w zamieszaniu pod bramką rywala po wrzutce z rzutu wolnego Ryszarda Borutko. Chwilę później było już 2:0, gdy Adam Kozielski świetnie przyjął piłkę w polu karnym, zagraną przez Remigiusza Tańskiego, i ulokował ją w siatce. 
 
W drugiej części meczu czerwono-żółto-zieloni nieco spuścili z tonu. Coraz częściej do głosu zaczęli dochodzić goście, którzy pokusili się o gola kontaktowego. Znów jednak BKS-owi pomogło szczęście, gdy zawodnik Beskidu "ostemplował" poprzeczkę. Finalnie mecz zakończył się wynikiem 2:1.