Podhalanka Milówka już po raz trzeci z rzędu robi podchody w stronę ligi okręgowej. Przed dwoma laty w meczu o wszystkim przegrała z Orłem Łękawica, zaś w poprzednim sezonie ekipę z Milówki na ostatniej prostej wyprzedziła Soła Rajcza. Latem działacze Podhalanki zdecydowali się na zmianę trenerską. Niedoświadczonego Jarosława Grygnego zastąpił "wyjadacz" Dariusz Kozieł, znany z pracy chociażby w Świcie Cięcina, gdzie odnosił świetne wyniki. Koziełowi pomaga Bartosz Sala, który zbiera trenerskie szlify przy bardziej doświadczonym koledze. Decyzja postawienia na coachów dwóch, okazała się być strzałem w “10”.

Podhalanka po rundzie jesiennej jest liderem żywieckiej serie A. Po piętach depcze jej jednak Skałka Żabnica, która traci raptem punkt. Czy klub z Milówki zimą planuje dokonać odpowiednich wzmocnień, aby ponownie nie dać sobie wydrzeć awansu? - Na tę chwilę kadrę mamy dobrą i wyrównaną. Żadnych większych roszad nie planujemy. Chcemy wprowadzać do pierwszej drużyny zdolnych juniorów. Niewykluczone, że jeden zawodnik do nas dołączy. Istnieje także temat powrotu graczy wypożyczonych - uchylił nam rąbka tajemnicy Bartosz Sala, mając na myśli przebywających na transferach czasowych w... Skałce, Filipa Balcarka oraz Filipa Lacha.