
MRKS po szoku. Była analiza, są wnioski
W niebywałych okolicznościach ostatni, zarazem trzeci z rzędu mecz ligowy przegrali piłkarze z Czechowic-Dziedzic. – Każdy uczy się najlepiej na własnych błędach. Mam nadzieję, że taki mecz nas zahartuje – mówi trener Marcin Biskup w rozmowie z naszym portalem.
O sobotnim meczu z Koszarawą powiedziano i napisano już w zasadzie wszystko. MRKS prowadził 2:0, miał przewagę zawodnika, ale w ostatnim kwadransie dał sobie strzelić aż trzy bramki. Minęło kilka dni od fatalnego zdarzenia i... – Mieliśmy wczoraj czas na spokojną analizę tego, co się stało. Emocje tuż po meczu nie są wskazane. Widać, że chłopcy bardzo przeżyli wydarzenia z końcówki spotkania z Koszarawą – opowiada Marcin Biskup, szkoleniowiec czechowickiej drużyny. – Rozmowy, które odbyliśmy powinny zaowocować. Popełniliśmy w końcówce bardzo kosztowne błędy, ale właśnie na nich człowiek uczy się najlepiej. Musimy myśleć o tym, co pozytywne – dodaje szkoleniowiec MRKS-u.
W ocenie dotychczasowych meczów w sezonie 2015/2016, trener Biskup zwraca uwagę na sporo zmian kadrowych, które latem w Czechowicach nastąpiły. – Mamy dużo ambitnej młodzieży. Nie ma natomiast tych ludzi, którzy w trudnych sytuacjach brali ciężar gry na swoje barki. Tacy liderzy z czasem muszą się nam wykreować – zauważa Biskup, podkreślając, iż w końcowej fazie konfrontacji z Koszarawą na boisku w miejscowym zespole przebywał tylko jeden piłkarz powyżej 24. roku życia – Szymon Niemczyk.
Co zrobić, aby poprawić wyniki MRKS-u? – Piłkarsko wyglądamy nieźle, bo zarówno z Maksymilianem, jak i Koszarawą prezentowaliśmy całkiem dobrą grę. Fatalny mieliśmy finisz. Są podstawy do tego, by sądzić, że punkty przyjdą. Ale trzeba poprawić koncentrację, komunikację, bo 10 minut zniweczyło wysiłek 75 wcześniejszych i nie wolno do takich zdarzeń dopuszczać. Ale cóż, takie sytuacje i mecze hartują. Nabiera się też pokory, może i trochę nam jej brakło, gdy rywal był teoretycznie „na łopatkach” – podsumowuje z optymizmem Marcin Biskup.
