To był mecz niezwykle atrakcyjny dla kibiców. Rzuty karne, błędy sędziowskie, trzy czerwone kartki... Słowem, było wszystko, co w futbolu najlepsze! - Seria trwa jak to mówią. Cieszymy się z wygranej, ale nie był to dla nas łatwy mecz - stwierdza trener Kuźni, Dariusz Kłus. - Na pewno ten mecz mógł się podobać kibicom. Mamy jednak problem z wykańczaniem sytuacji. Zagraliśmy dobry mecz, ale nie potrafiliśmy tego udokumentować w rezultacie - dodaje szkoleniowiec rezerw Podbeskidzia, Adrian Olecki. 

 

 

Lepszego początku nie mogli sobie ustronianie wymarzyć. W 6. minucie Lionel Abate przytomnie odnalazł się w zamieszaniu pod bramką gospodarzy i umieścił piłkę w siatce. Potem rozpoczęła się wymiana ciosów, choć to rezerwy Podbeskidzia miały idealną sytuację, aby doprowadzić do remisu, lecz Kacper Kudzia nie wykorzystał rzutu karnego - świetnie obronił bramkarz Kuźni. Dobrą okazję do zdobycia bramki miał także Konrad Pamuła, jednak piłka po jego uderzeniu "ostemplowała" poprzeczkę. 

 

Druga część meczu mogła się rozpocząć dla Kuźni równie dobrze, co pierwsza. W 52. minucie Michał Batelt ujrzał czerwoną kartkę za akcję ratunkową ręką we własnym polu karnym. Do "wapna" podszedł Michał Pietraczyk i... Jakub Wasztyl świetnie odczytał intencje strzelającego. Mecz do końca trzymał w napięciu. Przewaga liczebna Kuźni była tylko chwilowa. W kolejnych minutach czerwoną kartkę ujrzał Konrad Pala, a następnie drugie "żółtko" Cezary Ferfecki. Grająca w "9" drużyna z Ustronia zdołała jednak przypieczętować wygraną. W ostatniej akcji meczu Adrian Sikora sfinalizował sytuację sam na sam.