„Na sentymenty nie ma miejsca"
Do pojedynku wywołującego dużo dodatkowych emocji dojdzie w spotkaniu wieńczącym 8. kolejkę rozgrywek T-Mobile Ekstraklasy. Bielskie Podbeskidzie w Kielcach zmierzy się z Koroną. Na Kolporter Arenę wraca m.in. Leszek Ojrzyński. Najbliższy rywal Podbeskidzia zamyka ligową stawkę ze skromnym, jednopunktowym dorobkiem. – Nie sugerujemy się miejscem w tabeli. Korona to dobry zespół, w jego szeregach jest kilku dobrych zawodników, na których będziemy musieli uważać – mówi Leszek Ojrzyński. – Jesteśmy w stanie wygrać w Kielcach. Dla nas jest to najważniejszy mecz w tej chwili, najważniejszy, ponieważ najbliższy – dodaje.
Ojrzyński o punkty w Kielcach jako trener „Górali” powalczy po raz trzeci. – Na sentymenty nie ma miejsca. Dwa razy prowadziłem Podbeskidzie w Kielcach i dwa razy wracałem ze spuszczoną głową. W dziwnych okolicznościach dwa razy przegraliśmy – wspomina.
Szkoleniowiec bielskiego zespołu wraca na stare śmieci. Do Kielc zabierze trzech byłych piłkarzy tego klubu. Maciej Korzym, Pavol Stano i Artur Lenartowski przez lata reprezentowali „złocisto-krwiste” barwy. Dwóch pierwszy w poniedziałek powinno rozpocząć mecz w pierwszym składzie „Górali”. Po drugiej stronie barykady być może zobaczymy Mateusza Strąporskiego, ostatnio przebywał w Podbeskidziu na wypożyczeniu, wrócił do Kielc. W Bielsku-Białej nie przebił się do składu. Co ciekawe, jak dotąd zdobył na boiskach Ekstraklasy jednego gola. Wiosną będąc „Góralem” pokonał bramkarza... Korony.