Beniaminek z Bąkowa w wielu meczach jesiennych nie ustępował bardziej doświadczonym konkurentom w skoczowskiej A-klasie. Ale w szeregach Zrywu do pełni satysfakcji podczas trwającej zimy sporo brakuje.

pilka rusek Dopiero piąty mecz sezonu przyniósł jedno z dwóch jesiennych zwycięstw mistrza B-klasy w poprzednich rozgrywkach. Średnio udany start miał wpływ na dalsze losy beniaminka podczas pierwszej części zmagań a-klasowych. – Nie odczuliśmy aż tak bardzo różnicy poziomów. Bardziej zawiodła psychika. Po przegranych meczach na początku sezonu ciężko było się nam pozbierać. I w wielu spotkaniach, w których nasi rywale byli w zasięgu punktów nie zdobywaliśmy – tłumaczy Marcin Rabczak, szkoleniowiec Zrywu.

Bąkowianie na zimową przerwę udali się jako 12. zespół skoczowskiej A-klasy. Trener drużyny dostrzega największe mankamenty, nad którymi zamierza pracować w okresie przygotowawczym wraz ze swoimi podopiecznymi. – Mieliśmy bardzo duże wahania formy. Zdarzały się nam dobre mecze, ale były też te przegrywane w katastrofalnym stylu. Szwankowała przede wszystkim organizacja gry w obronie, bo sporo bramek traciliśmy. Nie funkcjonowały też właściwie skrzydła – klaruje trener ekipy z Bąkowa.

Jak w wielu zespołach, także i w Zrywie wiele zależało jesienią od frekwencji podczas poszczególnych meczów o punkty. Ta ma poprawić się, gdy zespół beniaminka powróci do zajęć. A nastąpi to w drugiej połowie stycznia.