
Najbrzydszy mecz kolejki?
Tytułowe słowa odnoszą się do komentarza trenera Borów Pietrzykowice, które na wyjeździe pokonały ekipę z Rajczy.
– Nie oglądając innych meczów, stwierdzam, że był to najbrzydszy mecz kolejki. Mało składnych akcji, mało finezji, więcej walki, powietrznych pojedynków i nieczystych starć – mówi Sebastian Gruszfeld, trener ekipy z Pietrzykowic.
Mecz idealnie rozpoczął się dla Borów. W 16. minucie goście objęli prowadzenie, po tym jak Robert Motyka wykorzystał rzut karny podyktowany za faul Filipa Balcarka na Michale Motyce. Jak się później okazało to trafienie ustawiło losy konfrontacji, choć sytuacji bramkowych nie brakowało z jednej jak i z drugiej strony. W pierwszej połowie drużyna z Pietrzykowic mogła się pokusić o drugą bramkę, lecz strzał z bliskiej odległości Gabriela Duraja dobrze obronił Andrzej Nowakowski.
Druga część meczu to dominacja Soły, lecz jej ofensywne zapędy nie przyniosły zamierzonego rezultatu. Należy również odnotować, iż obie ekipy kończyły mecz w "10". Wpierw w 75. minucie drugą żółtą, a w konsekwencji czerwoną kartkę ujrzał Mateusz Kliś, a kilka chwil później bezpośrednią "cegłę" otrzymał zawodnik Soły Piotr Paciorek.
– Spotkanie stało na bardzo słabym poziomie piłkarskim. Znam chłopaków z Pietrzykowic, wiem jak potrafią grać moi zawodnicy - aż trudno uwierzyć w to, co mogliśmy oglądać na murawie. Karny, którego goście wykorzystali, okazał się kluczowy. My biliśmy głową w przysłowiowy mur. Wydaje mi się, że remis byłby wynikiem sprawiedliwym. Gratuluję drużynie z Pietrzykowic zwycięstwa – reasumuje Sebastian Gierat, trener Soły.