Na samym wstępie odnotować należy, że obie drużyny do meczu przystąpiły podbudowane zwycięstwami w poprzedniej kolejce - Wisła pokonała 2:1 Bory Pietrzykowice, zaś LKS Pogórze takim samym wynikiem rozprawiło się z żywiecką Koszarawą.

 

Spotkanie w Strumieniu lepiej rozpoczęli gospodarze, którzy w 25. minucie objęli prowadzenie za sprawą Bartosza Wojtkówa. Niebawem zespół z Pogórza doznał kolejnego ciosu - tym razem bolesna była strata personalna, a konkretniej defensora Daniela Madzi, którego w wyniku urazu zastąpił Daniel Szwarc. Mimo tego, przyjezdni w 38. minucie doprowadzili do wyrównania po golu Michała Czakona. W lepszych nastrojach na przerwę schodzili jednak wiślanie. W 44. minucie Marcina Nawrockiego do kapitulacji zmusił Jakub Puzoń.

 

 

- Nie był to dobry mecz w naszym wykonaniu. Byliśmy nieskuteczni, bo w pierwszej połowie bramki mogliśmy zdobyć jeszcze po uderzeniach Wojciecha Kołka czy Sebastiana Juroszka. Wisła wygrała zasłużenie, choć punkty były w zasięgu - powiedział po końcowym gwizdku Łukasz Strach, trener futbolistów z Pogórza, którzy ulegli ostatecznie 1:3. Końcowy rezultat w 72. minucie ustalił Marcin Urbańczyk. Odnotujmy jeszcze, że na kwadrans przed końcem meczu rzutu karnego nie wykorzystał Mateusz Wieja. Jego intencje wyczuł Bartosz Grabowski