Bestwinianie wczoraj odnieśli piąte zwycięstwo w tym sezonie, nie przyszło ono jednak łatwo gospodarzom starcia z Borami Pietrzykowice. Nie tylko z racji absencji kartkowej głównego „żądła” drużyny Szymona Skęczka. – W pierwszej połowie zaprezentowaliśmy taką padlinę, że aż głowa boli. Obawiałem się, że przeciwnika możemy zlekceważyć i tak też się stało, choć przestrzegałem przed tym drużynę. Najwyraźniej potrzebny jest psycholog – stanowczo twierdzi Sławomir Szymala, szkoleniowiec gospodarzy potyczki 11. kolejki PROFI CREDIT Bielskiej Ligi Okręgowej.

Grający bez kompleksów goście w 25. minucie objęli nieoczekiwane prowadzenie. Ekipa LKS-u Bestwina trafieniami odpowiedziała dwoma. Tuż przed gwizdkiem sędziego na przerwę autorstwa Patryka Wentlanda oraz na niespełna kwadrans przed zakończeniem meczu, gdy młodzieżowiec Przemysław Szczypka uradował miejscowych kibiców. – Na całe szczęście wyrównaliśmy wynik przed pauzą, bo na własne życzenie mogło się to różnie potoczyć. Pozostańmy więc przy tym, że zwycięzców się nie sądzi – dodaje niezadowolony z zaangażowania swoich podopiecznych w grę trener Szymala.