Richard Zajac – Tomasz Górkiewicz, Bartłomiej Konieczny, Dariusz Pietrasiak, Błażej Telichowski – Dariusz Łatka, Anton Sloboda – Marek Sokołowski, Maciej Iwański, Damian Chmiel – Jan Blażek. Z dość dużym znakiem zapytania przy tym ostatnim nazwisku, tak może wyglądać pierwsza jedenastka Podbeskidzia na piątkowy mecz z Widzewem Łódź, gdy wznowi rozgrywki T-Mobile Ekstraklasa.

A zatem z „nowych ludzi” tylko Blażek. Zawodnik, którego nawet nie było w transferowych planach. Który znalazł się w kadrze dość przypadkowo, „znaleziony” w Turcji, choć wówczas obserwowano zupełnie innego piłkarza. W ostatnim sparingu Czech zagrał jednak słabiej, poza tym patrząc na jego statystyki, nie był nigdy łowcą bramek. Sześć trafień to jego maksymalne osiągnięcie. Dlatego też pojawił się temat ściągnięcia Bartosza Ślusarskiego. Czy budżet klubu będzie w stanie udźwignąć kolejny ciężar? „Ślusarz” za „frytki” nie będzie się przemęczał…

iwanow_big

Wiele zatem wskazuje na to, że wyjściowym składzie znajdzie się praktycznie jeden nowy nabytek – „Ajwena” przecież nie liczę – i to ten najmniej spodziewany/zaplanowany. Ale akurat na najbardziej „wakującą” pozycję w zespole, od czasu odejścia z Roberta Demjana. Czyli praktycznie bez większych zmian, w porównaniu z rundą, która wypadła przecież poniżej oczekiwań. Martwić się? Niepokoić? Nie! Trzeba przyjąć to z godnością, bo mimo, że wiele rzeczy można zaplanować, to jednak w piłce wielu spraw przewidzieć się nie da. Leszek Ojrzyński najwyraźniej nie ma farta. Blażka trzeba było zakontraktować głównie dlatego, że w okresie przygotowawczym w pełnym wymiarze nie można było skorzystać z żadnego nowego napastnika. Mikołaj Lebedyński nie zagrał nawet pół sparingu. Charles Nwaogu też więcej się leczył niż grał, do tego doszła kontuzja „starego” Fabiana Paweli. Jednym słowem: dramat! Jeśli dodamy do tego uraz Przemysława Pietruszki okaże się, że połowa nowych nabytków póki co nie jest w stanie w walce o utrzymanie pomagać. Mateusz Stąporski zaczynał grać w pierwszym ustawieniu, ale przy dobrej formie Sokołowskiego i skuteczności Chmiela oraz „przywiązania” Ojrzyńskiego do szybkości Malinowskiego na swoją szansę będzie musiał poczekać. Obrońca Michal Mravec też. Nie wierzę, by para stoperów Konieczny-Pietrasiak została rozbita.

Mimo zabiegów, starań, krótkoterminowych transferów, zespół prawdopodobnie rozpocznie wiosnę w bardzo podobnym składzie, w którym kończyła się runda jesienna. Rok temu Dariuszowi Kubickiemu, któremu raczej zabrano (poza Tomaszem Górkiewiczem i Antonem Slobodą) „materiał” niż mu go dodano, poradził sobie świetnie i ograł Jagiellonię 4-0. To dało wiarę i napęd na dalszą część wiosny. Teraz też przydałoby się „natankować” do pełna.  Głównie ze względów psychologicznych. Po reformie Ekstraklasy i tak cała „zabawa” zacznie się w siedmiu ostatnich kolejkach…