- Nie spodziewałem się takiego obrotu spraw w derbowym spotkaniu. Nic nie zwiastowało, że mecz zakończy się tak wysoką wygraną, ale udało się i cieszymy się z tego, choć przy większej skuteczności rezultat byłby jeszcze bardziej okazały - zauważa szkoleniowiec Pasjonata, Andrzej Tomala. 

 

Początkowy fragment meczu był bardzo wyrównany i nie było znaków "na ziemi i na niebie", że zakończy się on wysoką porażką LKS-u, wszak goście postraszyli Pasjonata w pierwszych minutach po rzucie rożnym. Z czasem jednak rozkręcali się dankowiczanie i w 25. minucie udokumentowane to zostało w rezultacie. Maciej Pietrzyk otrzymał prostopadłe podanie od Wojciecha Sadloka i zachował zimną krew w sytuacji sam na sam. W pierwszej części Pietrzyk mógł jeszcze raz fetować trafienie, lecz trafił "na wślizgu" w słupek. Oprócz niego swoje szanse miał jeszcze Błażej Cięciel. 

 

W drugiej części Pasjonat wykazał się większą skutecznością. W 50. minucie na 2:0 podwyższył Pietrzyk, który ponownie wygrał pojedynek "oko w oko" z bramkarzem LKS-u. Napędzeni gospodarze poszli po kolejne bramkowe "łupy". W 68. minucie Michał Sewera sfinalizował dogranie Adriana Heroka wzdłuż pola karnego. Ten natomiast "przypieczętował" dobrą grę Pasjonata w tym spotkaniu, wykorzystując rzut karny, który sam wywalczył.