W ostatnim meczu ligowym piłkarze z Czańca wypadli nad wyraz efektownie. W sobotę tego zabrakło, ale końcowy rozrachunek okazał się identyczny.

LKS Czaniec Stawka spotkania sprawiła, że oba zespoły przede wszystkim miały na względzie to, by nie dopuścić do sytuacji odrabiania strat. Odważniej atakowali natomiast gospodarze. Dla beskidzkiego III-ligowca gola strzelić mogli próbami z okolic pola karnego Dawid Nagi oraz Mateusz Konacki. Zasłużone prowadzenie faktem stało się w 27. minucie. Daniel Fabisiak idealnie „wypuścił” prostopadłą piłką Nagiego, który pomimo ostrego kąta i niewygodnej pozycji piłkę między słupkami umieścił. Obraz gry po przerwie uległ zmianie o tyle, że piłkarze Swornicy byli usposobieni bardziej ofensywnie. Alternatywy zresztą nie mieli myśląc o doprowadzeniu przynajmniej do remisu. Żadna z prób konstruowania akcji zaczepnych nie zmusiła do kapitulacji defensywy LKS-u Czaniec i bramkarza. Miejscowi zachowali czyste konto i choć fajerwerków z ich strony nie było, bo przy niektórych kontrach można było postawić kropkę nad „i”, to punkty – w obecnej sytuacji najistotniejsze – zapisali.

Pomeczowa opiniaMariusz Wójcik (szkoleniowiec LKS-u Czaniec): – Gra wyglądała nieźle jakościowo na trudnym, grząskim boisku. Oba zespoły walczyły o swoje świadome stawki meczu. Ale zdecydowanie więcej atutów było jednak po naszej stronie.

LKS Czaniec – Swornica Czarnowąsy 1:0 (1:0) 1:0 Nagi (27')

LKS Czaniec: Kawaler – Łoś, Mrozek, Żak, Januszyk, Kwaśniewski (70' Rzeszutko), Nagi, Waligóra, Hałat (82' Jaroś), Fabisiak (68' Zakrzewski), Konacki (65' Praciak) Trener: Wójcik