Do meczu obie ekipy przystąpiły bez zaznania wcześniej smaku porażki w ligowych rozgrywkach. Faworytem spotkania byli jednak "rekordziści", którzy chcieli szybko zrehabilitować się po porażce w Superpucharze Polski. Gospodarze od pierwszych minut chcieli narzucić rywalowi własną filozofię gry, stosując taktykę wysokiego pressingu. To jednak goście jako pierwsi wymierzyli cios. W 3. minucie Michał Klaus w sytuacji sam na sam pokonał bramkarza Rekordu. 

 

 

Odpowiedź bielszczan mogła być niemal natychmiastowa, lecz pojedynek "oko w oko" z golkiperem przyjezdnych przegrał Michał Kubik. Gospodarze rzucili się do odrabiania strat, jednak w swych ofensywnych poczynaniach byli nieskuteczni. Do czasu. W 13. minucie do remisu doprowadził Paweł Budniak. Popularny "Magic" zdecydował się na strzał z dystansu i jak się okazało była to słuszna decyzja. Na przerwę obie drużyny schodziły przy rezultacie 1:1, choć biało-zieloni mieli jeszcze swoje okazje, aby objąć prowadzenie. 

 

Skuteczność w szeregach mistrza Polski wróciła w drugiej części spotkania. W 23. minucie na prowadzenie Rekord wyprowadził Pedro Pereira, który wykorzystał złe wyjście bramkarza AZS-u. W tzw. międzyczasie słupek "ostemplował" Budniak. "Rekordziści" w swoim stylu poszli za ciosem. W 25. minucie Michał Marek "huknął" nie do obrony dla golkipera rywali. 120 sekund później było już 4:1, gdy Sebastian Leszczak z zimną krwią zamknął dobrą akcję swego zespołu. AZS złapał kontakt, dzięki trafieniu Klausa z ostrego kąta. W końcówce meczu gospodarze sprowadzili drużynę z Wilanowa "na ziemię". W odstępie kilkunastu sekund na listę strzelców wpisywali się: Marek i Kubik.