O ile w dyskusjach na temat potencjalnych zwycięzców w ligowej rywalizacji w żywiecko-skoczowskiej „okręgówce” najczęściej wymienia się drużyny Tempa Puńców i GKS-u Radziechowy-Wieprz, o tyle dziś mocnym akcentem swoją przynależność do grona faworytów potwierdził Beskid. W pierwszej połowie niedzielnego spotkania prawdziwy koncert rozegrał Marcin Jaworzyn, który umieszczał piłkę w siatce aż 3-krotnie. Goście tylko w premierowych 45. minutach 2 razy ostemplowali słupki bramki Radosława Pietrasika, a także nie wykorzystali innych dogodnych sytuacji. LKS również doszedł do głosu. W 37. minucie na listę strzelców wpisał się Marcin Marciniak, który dobił skutecznie uderzenie Kajetana Lacha, a bramkę do szatni zdobył Aleksander Moroń, popisując się wyśmienitym uderzeniem z niemal 30. metrów.

 

Po przerwie goście mogli nawet doprowadzić do wyrównania, ale tym razem w zamieszaniu w polu karnym Moroniowi zabrakło szczęścia. Był to ostatni ofensywny akcent miejscowych, po którym totalną dominację nad przebiegiem spotkania zaprezentowali goście. Strzelanie rozpoczął Damian Szczęsny, po bramce dołożyli Adrian Sikora Kamil Janik i…. Pietrasik, który po niefortunnej interwencji skierował piłkę do własnej bramki. Swojego gola numer 4 w spotkaniu zdobył Jaworzyn i okazałe zwycięstwo faworyta okazało się faktem.

 

- Przeciwnik zdominował nas dziś całkowicie. Na pocieszenie pozostaje fakt, że zdobyliśmy 2 gole i mieliśmy przebłyski dobrej gry. Zaraz po przerwie rywal rozstrzygnął jednak losy spotkania. Teraz mamy 2 tygodnie przerwy i zawodnicy będą mogli "zresetować" głowy przed nadchodzącymi starciami, które będą decydowały o naszym ligowym bycie. To, co najważniejsze dopiero przed nami - zauważył po meczu Piotr Raczek, prezes LKS-u Leśna.