Wspomniana stawka poniekąd "splątała" nogi futbolistom obu zespołów. - Czuć i widać było to, że zawodnicy wiedzą, o co jest gra. Nam wygrana pozwalałaby zbliżyć się do bezpiecznego miejsca, natomiast przeciwnik mógł odjechać ekipom spod "kreski" - mówi Wojciech Lisewski, trener KS Bestwinka, która zajmuje 14. miejsce w tabeli Ligi Okręgowej Bielsko-Tyskiej.

 

W pierwszej połowie spotkania w Bestwince żadna bramka nie padła. To, co najważniejsze, wydarzyło się dopiero po zmianie stron. Miejscowi piłkarze w 71. minucie mogli cieszyć się z prowadzenia, gdy rzut karny wykorzystał Bartosz Adamowicz. Faulowany w tej sytuacji był Kamil Kucharczyk. - Po tej bramce mecz się otworzył. Atakowały obie drużyny - podkreśla Lisewski, który może odczuwać spory niedosyt, że jego podopiecznym wyniku nie udało się podwyższyć. 

 

 

Gdy wszyscy spodziewali się, że 3 punkty zostaną w Bestwince, a miejscowi zawodnicy zbliżą się do bezpiecznej lokaty na 3 "oczka", zespół ze Studzienic doprowadził do wyrównania. Po dośrodkowaniu z rzutu wolnego, Dominika Chmielniaka pokonał Franciszek Janosz. - Te punkty były nam potrzebne jak tlen. Mocno skomplikowaliśmy swoją sytuację. Ale trzeba walczyć dalej - podsumował trener KS Bestwinka.