Podopieczni Szymona Niemczyka kontrolowali przebieg meczu od samego początku, natomiast długo szukali otwarcia wyniku. Worek z bramkami rozerwał w 30. minucie Dawid Ogrocki, do którego futbolówka trafiła po rykoszecie, następnie wylądowała w „sieci”. Przed oddaniem strzału skrzydłowy Rekordu wygrał pojedynek jeden na jeden. Poszli „rekordziści” za ciosem i wypracowali dwubramkową przewagę. Mateusz Madzia głową pokonał Mateusza Gaja.

Po zmianie stron gospodarze tempa nie forsowali, ponieważ nie musieli. Bez konieczności gry na najwyższych obrotach przebieg potyczki kontrolowali stosując zasadę – „najlepszą obroną jest atak”. Ofensywne poczynania Rekordu przyniosły kolejne gole. Dariusz Rucki w minucie 63. przymierzył z rzutu wolnego, niebawem na listę strzelców wpisał się, chwilę po wejściu na murawę, Konrad Jekiełek, a gola numer pięć zdobył Artur Różycki, który wygrał pojedynek sam na sam z golkiperem. Wynik jednostronnej rywalizacji ustalił mocnym uderzeniem zza pola karnego Madzia. 

Przyjezdni, wobec kadrowego potencjału beniaminka, nie mieli zbyt dużo do powiedzenia. Ambicji graczom z Pruchnej nie można odmówić, momentami stawiali czoła bardziej doświadczonym zawodnikom, momentami dochodzili do głosu, ale niezłe momenty to zdecydowanie za mało. Najlepszy okres LKS-u '99? Pierwsze minuty drugiej odsłony, gdy byli blisko zdobycia bramki honorowej. Najpierw Marcin Wysiński nieźle uderzył z rzutu wolnego, natomiast w bramce dobrze spisał się Jan Syc. Niebawem słupek ostemplował Michał Chrysteczko.

Podsumowując... to była udana niedziela dla „biało-zielonych” zespołów. I-ligowy pojedynek z Golem Częstochowa wygrały 3:0 „rekordzistki”, 6:1 rywala z Dzierżoniowa pokonała pierwsza, męska drużyna, a słoneczny dzień zwieńczył sukces „dwójki”, która po trzech meczach ma na swoim koncie komplet punktów. W nowe otoczenie weszła zatem w sposób okazały.