W środę piłkarze z Radziechów wskoczyli na IV-ligowe podium i nie zamierzali go wcale tak szybko opuszczać...

GKS Radziechowy byrtek olak Ale dziś w ich grze nie było jakości na miarę zespołu ścisłej „szpicy” IV ligi śląskiej. – Słabo wyglądaliśmy pod wieloma względami. I fizycznie, i gra się nam nie kleiła, słabo też w mecz weszliśmy – uważa trener GKS-u, Maciej Mrowiec.

Gospodarzom tak czy inaczej bramkowych szans nie brakowało. W pierwszej połowie golkiper Unii Marek Adamiec znalazł receptę na strzał Mateusza Janika. Pechowo, bo w słupek po dograniu Piotra Motyki uderzył Maciej Rozmus. Z kolei nikt nie był w stanie przeciąć zagrania Janika wzdłuż bramki gości. Unia, która w obecnym sezonie na wyjazdach radzi sobie bardzo przeciętnie, zagrożenie stwarzała po stałych fragmentach. I jeden z nich przyniósł powodzenie. W 40. minucie doświadczony Czech Jiri Barcal najwyżej wyskoczył do główki po centrze z rogu boiska, zapewniając raciborzanom prowadzenie cokolwiek zaskakujące.

Jeszcze trudniej wobec zaliczki przeciwnika grało się radziechowianom po przerwie. Piłkarze GKS-u atakowali, ale – jak zaznaczył nam po spotkaniu ich szkoleniowiec – bili głową w mur bez właściwego konceptu ofensywnego. Podaniom brakowało błysku, a w podbramkowych zamieszaniach ekipa z Raciborza szczęśliwie studziła apetyty miejscowych. Schowany za podwójną gardą rywal swój cel osiągnął, sprawiając niemiłą niespodziankę z punktu widzenia „Fiodorów”.

GKS Radziechowy-Wieprz – Unia Racibórz 0:1 (0:1) 0:1 Barcal (40')

GKS: Ł.Byrtek – Noga (46' Błasiak), Dudka, Jaroszek, Krasny, M.Byrtek, Motyka, Sz.Byrtek, Janik, Pindel, Rozmus (62' Trzop) Trener: Mrowiec