Finałowa potyczka od samego początku trzymała w oczekiwanych emocjach. Swoich sytuacji do objęcia prowadzenia szukały obie strony, lecz przedostatnie się w pole karne rywala z łatwością nie przychodziło. Przełomowa była minuta 35., gdy Daniel Sobas sfaulował przeciwnika i sędzia bez wahania podyktował rzut karny. Intencje strzelającego z 11. metra Pawła Kozioła wyczuł jednak Łukasz Krzczuk. W odwecie swojej doskonałej okazji bramkowej nie wykorzystał Bartosz Rutkowski, który ostemplował słupek. Te 2 istotne wydarzenia zwiastowały ciekawe rewanżowe 3 kwadranse. 
 
Podopieczni Krystiana Odrobińskiego w 72. minucie zdołali objąć prowadzenie. Arbiter po raz drugi tego dnia wskazał na "wapno" po przewinieniu na Rutkowskim, a precyzją wykazał się - co ciekawe - sam poszkodowany w tej sytuacji. Utrata gola spowodowała, że piłkarze z Czańca otworzyli się, czego pokłosiem były "luki" w formacji defensywnej.

W 85. minucie Piotr Olszowski dynamicznie szarżował skrzydłem, dograł piłkę do Marcina Habdasa, który ze stoickim spokojem pokonał Michała Majdę. W doliczonym czasie gry Olszowski sam zdołał się wpisać na listę strzelców. Przytomnością w polu karnym LKS-u Czaniec wykazał się Jakub Więzik, odnotowując jednocześnie asystę. Tym samym puchar powędrował do Landeka.