
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Nieprzewidywalni
Po środowym, trudnym boju derbowym Pasjonat udał się na teren lidera do Lędzin.
Goście nie zamierzali wdawać się z mocnym przeciwnikiem w wymianę ciosów, przyjmując go na własnej połowie i nastawiając się na kontry. Te wyjątkowo były dziś znacznym atutem Pasjonata. Bo choć premierowa część goli nie przyniosła, to właśnie podopieczni Artura Bierońskiego byli z przodu konkretniejsi. Świetne szanse bramkowe miał zwłaszcza Wojciech Sadlok, który raz musiał uznać wyższość golkipera MKS-u, by następnie ostemplować słupek.
Z obranego kursu dankowiczanie nie zrezygnowali i w 63. minucie dopięli swego. Doskonałą akcją oskrzydlającą popisał się Kacper Czylok, wycofał piłkę za pole karne, skąd precyzyjny strzał nie do obrony oddał Sadlok. Trafienie to okazało się zwycięskim, natomiast ofensywnej inwencji ekipy z Dankowic nie sposób nie odnotować. Po podaniu Sadloka z bliska chybił Mateusz Mazur. Z kolei próba, jaką z dystansu wykonał Bartłomiej Gołąb, zatrzymała się na słupku. Niewiele do powodzenia zabrakło również główkującemu Wojciechowi Małyszowi, a w końcówce ponad poprzeczkę uderzył Błażej Cięciel.
Wygraną dankowickiej ekipy ocenić należy jako całkowicie zasłużoną, co nie znaczy, że faworyzowani przed spotkaniem gospodarze nie byli wymagającym konkurentem. Atakował zwłaszcza groźnie w drugiej połowie, w której ze swoich zadań odpowiednio wywiązał się Dominik Kraus. Pasjonat ograł zatem zespół, który stawce ligowej do soboty liderował i to tydzień po rozczarowującej przegranej z... „czerwoną latarnią” z Kaniowa.
Z obranego kursu dankowiczanie nie zrezygnowali i w 63. minucie dopięli swego. Doskonałą akcją oskrzydlającą popisał się Kacper Czylok, wycofał piłkę za pole karne, skąd precyzyjny strzał nie do obrony oddał Sadlok. Trafienie to okazało się zwycięskim, natomiast ofensywnej inwencji ekipy z Dankowic nie sposób nie odnotować. Po podaniu Sadloka z bliska chybił Mateusz Mazur. Z kolei próba, jaką z dystansu wykonał Bartłomiej Gołąb, zatrzymała się na słupku. Niewiele do powodzenia zabrakło również główkującemu Wojciechowi Małyszowi, a w końcówce ponad poprzeczkę uderzył Błażej Cięciel.
Wygraną dankowickiej ekipy ocenić należy jako całkowicie zasłużoną, co nie znaczy, że faworyzowani przed spotkaniem gospodarze nie byli wymagającym konkurentem. Atakował zwłaszcza groźnie w drugiej połowie, w której ze swoich zadań odpowiednio wywiązał się Dominik Kraus. Pasjonat ograł zatem zespół, który stawce ligowej do soboty liderował i to tydzień po rozczarowującej przegranej z... „czerwoną latarnią” z Kaniowa.