"Górale" we wcześniejszych 2 meczach wyjazdowych opuszczali boisko jako zwycięzcy. Ale w Krakowie chcieli przede wszystkim szybko zapomnieć o nieco pechowej przegranej domowej z KKS Kalisz. W poniedziałek na własnym boisku piłkarze Podbeskidzia byli wyjątkowo nieskuteczni. Dziś scenariusz zdawał się być bliźniaczy, ale... dotyczyło to finalnie tylko premierowej połowy.

Dogodnych szans, by na przerwę zejść z zaliczką goście mieli kilka. W 7. i 22. minucie golkipera Hutnika do interwencji zmuszał Lionel Abate. Prawdziwym kunsztem Dorian Frątczak błysnął w 38. minucie, gdy po kornerze wybornie bronił uderzenia Linusa Rönnberga oraz dobitkę Pawła Czajkowskiego. Gdy dodamy do tego, że kilka minut wcześniej łapał futbolówkę również po próbach Lucjana Klisiewicza oraz Czajkowskiego, to kształtuje się wyraźnie obraz Podbeskidzia rażąco nieskutecznego.

Bramka Hutnika została "odczarowana" dopiero w 52. minucie. Mateusz Kizyma dośrodkował z rzutu rożnego, a Klisiewicz głową uprzedził golkipera. Komplikacje dla losów meczu mogły nadejść w 69. minucie, ale uderzenie głową Kamila Głogowskiego obronił stojący dziś między słupkami Krystian Wieczorek. Krótko po bodaj najlepszej okazji krakowskiego II-ligowca, podopieczni Krzysztofa Brede przypieczętowali zwycięstwo - autorem owego Kacper Gach. Od tego momentu bielszczanie w ofensywnie byli mniej aktywni, nie ponieśli zarazem żadnych strat, choć Hutnik groźnie atakował, a raz Michał Willmann w ostatniej chwili wybił piłkę sprzed linii bramkowej.