Trzeba szczerze zaznaczyć, iż pierwsze 30-40 minut spotkania to spora, aczkolwiek spodziewana przewaga IV-ligowca. Już w 7. minucie defensywę BKS-u postraszył Wojciech Dragon, lecz piłka minęła światło bramki. Kilka minut później szczęście już nie dopisało bialskiej Stali. Dragon wymanewrował defensywę gospodarzy, a piłka zanim wpadła do bramki, odbiła się jeszcze od słupka. Czechowiczanie mieli swoje próby, aby podwyższyć rezultat. Za każdym razem "na posterunku" był jednak Jan Syc, nawet gdy niefortunnie piłka odbijała się od jego kolegi, Mykoli Markova. 

 

W końcówce pierwszej połowy coś jednak w zespole BKS-u "ruszyło". Bliski trafienia był m.in. Dariusz Łoś, który mógł na listę strzelców wpisać się... bezpośrednim strzałem z rzutu rożnego. W ostatniej akcji premierowej odsłony do remisu doprowadził jednak Paweł Kozioł, który wykorzystał dogranie z prawej strony boiska. 

 

To trafienie zwiastowało emocjonującą drugą część meczu, i taka też ona była. W 58. minucie BKS niespodziewanie objął prowadzenie, gdy Tomasz Janik przymierzył z dystansu, a piłka odbiła się w tzw. międzyczasie od jednego z zawodników MRKS-u. Na odpowiedź czechowiczan długo nie trzeba było czekać. W 63. minucie celnym strzałem po długim rogu wykazał się Bartłomiej Ślosarczyk i zrobiło się 2:2. Rzutów karnych jednak nie było. W 65. minucie sędzia podyktował rzut karny za zagranie ręką przez gracza gości, a z 11. metrów nie pomylił się Kozioł i to BKS awansował do kolejnej fazy Pucharu Polski.