- Lepszego scenariusza na rozpoczęcie naszej przygody z "okręgówką" nie mógł napisać nawet Alfred Hitchcock. W pierwszej połowie byliśmy troszkę wystraszeni, ale druga połowa należała już do nas - powiedział po meczu trener Rotuza, Jakub Kubica. 

 

Pierwsza część meczu przebiegła bez "fajerwerków" i miała ona dość wyrównany przebieg, z delikatnym wskazaniem na GLKS, który miał bardziej konkretne sytuacje strzeleckie. Z kilku wykorzystał jedną - w 22. minucie Daniel Kasprzycki celnie przymierzył z okolic 14. metra po dobrze "założonym" pressingu. Bronowianie natomiast szukali swoich szans po stałych fragmentach. Dwukrotnie bardzo groźnie z rzutu wolnego uderzał Bartłomiej Feruga. W 30. minucie jego strzał obronił Richard Zajac, a tuż przed przerwą piłka "ostemplowała" spojenie. 

 

 

W drugiej połowie Rotuz zagrał już bardziej odważnie, ze znacznie większym animuszem. To zaowocowało trafieniem. W 69. minucie Rafał Adamczyk z bliskiej odległości sfinalizował głową dogranie od Jakuba Mencnarowskiego. Chwilę później beniaminek mógł prowadzić, lecz Dominik Zieliński nie wykorzystał sytuacji sam na sam. Ostatni fragment pokazał, że żadnej ze stron remis nie będzie satysfakcjonował. Po stronie GLKS-u wyśmienitą okazję miał Kacper Śleziak, lecz jego próba została zablokowana przez Marcina Zarychtę. W szeregach Rotuza szczęścia zabrakło Patrykowi Strzelczykowi i Adamczykowi. 

 

Mecz nieuchronnie zbliżał ku końcowi i wydawało się, że zakończy się on jednak podziałem punktów. W doliczonym czasie gry jednak J. Mencnarowski wykończył dośrodkowanie z rzutu rożnego Ferugi i Rotuz cieszył się z pierwszej wygranej, w pierwszym meczu, w Lidze Okręgowej Bielsko-Tyskiej.