Dziś w Leśnej potwierdziło się stare porzekadło, które mówi, że "nieważne jak zaczynasz, ważne jak kończysz". Bo w istocie niemal cała pierwsza połowa należała do drużyny gości, którzy choć sytuacji nie stwarzali sobie wiele, to do przerwy kontrowali wydarzenia na boisku. I tak w 25. minucie Rafał Dziadek otrzymał prostopadłe podanie od Krzysztofa Koczura i wyprowadził Błyskawicę na prowadzenie. - Rywale grali bardzo mądrze. My ponadto nie ustrzegliśmy się po raz kolejny błędów w obronie. Wydaje mi się jednak, że to my mieliśmy więcej z gry i zasłużenie wygraliśmy - zauważył po końcowym gwizdku Dariusz Urbaniak, trener gospodarzy, którzy w drugiej połowie zadali przeciwnikowi dwa szybkie gongi.

W 52. minucie Tomasz Huzarewicz nie popisał się przy uderzeniu Łukasza Łodziany i piłka powędrowała do siatki. Niebawem sytuację sam na sam z golkiperem wykorzystał Łukasz Biegun, co dało miejscowym prowadzenie. Nie trwało ono jednak długo, bowiem już 120. sekund później Wojciech Padło precyzyjnie dostawił głowę do dośrodkowania Gracjana Haki. Rozpędzona Błyskawica miała w tym okresie jeszcze dwie okazje, ale Koczur trafił w poprzeczkę, a Damian Żyła strzelił za słabo. - Gdybyśmy wykorzystali jedną z tych sytuacji, to mecz mógłby się różnie ułożyć. Tak naprawdę tu każdy wynik był możliwy - skomentował dla przeciwwagi Krystian Papatanasiu, opiekun przyjezdnych.

Szczęście uśmiechnęło się jednak do LKS-u Leśna. Za sprawą precyzyjnego uderzenia Łodziany z 89. minuty gospodarze sięgnęli po pierwszy w sezonie komplet.