
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Nokaut przed i po
Zarówno pierwsza jak i druga połowa spotkania w Czechowicach przyniosła strzelecki popis w wykonaniu gospodarzy. Przyjezdna Błyskawica dla dzisiejszego rywala była jedynie tłem.
- Wbrew pozorom był to bardzo trudny mecz. Przeciwnik na początku spotkania wypracował sobie kilka sytuacji, ale ich nie wykorzystał. My byliśmy skuteczniejsi, potem grało nam się łatwiej. Błyskawica to dobry zespół, posiada duży potencjał w ofensywie - komentował po meczu Marcin Biskup, trener MRKS-u.
Czechowiczanie dziś urządzili sobie prawdziwą kanonadę. Strzelaninę rozpoczął w 6. minucie Mateusz Żyła, który był także autorem trafienia na 2:0 dziesięć minut później. Przed przerwą jedną "cegiełkę" dołożył jeszcze Dominik Kopeć. - Te gole zdecydowały, było już praktycznie po meczu - dodał po meczu Biskup, którego podopieczni po zmianie stron nie zamierzali przestać strzelać. W 55. minucie swojego piątego gola w lidze strzelił Jakub Raszka. Na listę strzelców zdołali wpisać się także Krystian Patroń oraz Adrian Herok, który na boisko został wprowadzony po przerwie. Wynik 6:0 jest jednak bardzo złudny. Nieprawdą jest bowiem, że piłkarze prowadzeni przez Krystiana Papatanasiu byli dziś "chłopcami do bicia". Ich ofensywne zapędy z reguły kończyły się katastrofalnymi "pudłami", przez co ich końcowy dorobek bramkowy to 0.
Protokół meczowy poniżej.
Czechowiczanie dziś urządzili sobie prawdziwą kanonadę. Strzelaninę rozpoczął w 6. minucie Mateusz Żyła, który był także autorem trafienia na 2:0 dziesięć minut później. Przed przerwą jedną "cegiełkę" dołożył jeszcze Dominik Kopeć. - Te gole zdecydowały, było już praktycznie po meczu - dodał po meczu Biskup, którego podopieczni po zmianie stron nie zamierzali przestać strzelać. W 55. minucie swojego piątego gola w lidze strzelił Jakub Raszka. Na listę strzelców zdołali wpisać się także Krystian Patroń oraz Adrian Herok, który na boisko został wprowadzony po przerwie. Wynik 6:0 jest jednak bardzo złudny. Nieprawdą jest bowiem, że piłkarze prowadzeni przez Krystiana Papatanasiu byli dziś "chłopcami do bicia". Ich ofensywne zapędy z reguły kończyły się katastrofalnymi "pudłami", przez co ich końcowy dorobek bramkowy to 0.
Protokół meczowy poniżej.