Występ w Grudziądzu był kolejnym w tym sezonie wyjazdowym, w którym Podbeskidzie nie miało argumentów, aby rywala pokonać. Raptem "oczko" zgarnięte w 5. meczach w delegacji to bilans bardzo wstydliwy, bo mowa przecież o niedawnym I-ligowcu.

Marnym, by nie powiedzieć żadnym pocieszeniem jest to, że "Górale" w starciu z Olimpią bramki tracili wyłącznie za sprawą stałych fragmentów gry. W futbolu liczy się to, co "w sieci", a więc... W 27. minucie po dośrodkowaniu z rzutu wolnego celną główkę wykonał Bartosz Zbiciak. Trafienie to dało gospodarzom prowadzenie, podobnie jak i to odnotowane w 83. minucie. Rzut karny wykorzystał wówczas bezwzględnie Tomasz Kaczmarek, niwecząc wcześniejszy wysiłek piłkarzy z Bielska-Białej. W 72. minucie zaliczyli jedyny w niedzielę strzelecki zysk, będący konsekwencją dokładnej "centry" Kacpra Gacha i skutecznej główki Lionela Abate.

Poza wspomnianymi pokrótce akcjami, obie drużyny mogły jeszcze kilka razy cieszyć się ze zdobyczy, toteż rezultat spotkania trzeba określić mianem "stykowego". W 17. minucie świetny strzał Michała Willmanna sparował Kacper Górski. Po przeciwnej stronie boiska w doskonałej sytuacji spudłował w 35. minucie Dominik Frelek, z kolei w 39. minucie Konrad Forenc odbił piłkę na słupek. Tuż przed godziną koszmarne pudło zaliczył Szymon Krocz. Gola dla Podbeskidzia szukali z kolei Marcel Misztal czy Kornel Osyra, jednak golkiper Olimpii był między słupkami czujny.