Dla "rekordzistów" był to pierwszy mecz rundy rewanżowej, a zarazem sprawdzian generalny przed kolejną rundą UEFA Futsal Champions League. Jak wskazuje końcowy wynik, wyszedł on więcej niż dobrze. "Rekordziści" narzucili gospodarzom własną filozofię gry, kontrolowali przebieg spotkania, a co równie ważne zagrali czujnie "w tyłach", choć sami futsaliści Słonecznego Stoku zbytnio nie kwapili się do ofensywnych rozwiązań. 


Nie ma też co ukrywać, podopieczni Andrzeja Szłapy urządzili sobie na niżej notowanym rywalu "trening strzelecki". Warto podkreślić, iż w Rekordzie nie było jednego "herszta", który zgarnąłby większość bramkowych łupów, a gole rozłożyły się "drużynowo", na kilku zawodników mistrza Polski oraz... zawodnika Słonecznego Stoku, Adriana Citko, który samobójczym trafieniem otworzył rezultat spotkania. Co jest pewnym paradoksem, mimo wpuszczonej "dwucyfrówki" na słowa pochwały zasłużył golkiper z Białegostoku, Szymon Danilewicz. Wszak gdyby nie on, oraz poprzeczka (przy próbie Pawła Budniaka) i słupek (ostemplowany przez Bartłomieja Twarkowskiego), rezultat mógłby być jeszcze bardziej imponujący. 

Warto również odnotować fakt, iż w końcówce meczu trener Rekordu desygnował do gry najzdolniejszą futsalową młodzież z klubu, tak aby odciążyć bardziej doświadczonych zawodników przed zmaganiami w Lidze Mistrzów. A te już za tydzień...