Nudy nie było
Po pierwszą zdobycz punktową sięgnęli zawodnicy beniaminka z Węgierskiej Górki, którzy zremisowali z wyżej notowaną Skałką Żabnica.
- Szkoda tego spotkania, bo uważam, że straciliśmy dwa punkty. Zespół z Węgierskiej Górki należy jednak pochwalić. Metal ambitnie walczył i wykorzystał nasze słabości. Niestety, obraz naszej gry jest zupełnie inny na wyjazdach niż u siebie - zauważa Dawid Szczotka, trener Skałki.
Długo nie musieli kibice czekać na premierowe trafienie. Te padło łupem gospodarzy. W 5. minucie Dominik Juraszek wykorzystał dogranie z rzutu rożnego. Drużyna z Żabnicy odpowiedziała 20 minut później. Marcin Herman prostopadłym podaniem "obsłużył" Dominika Natanka, a ten zachował zimną krew w sytuacji jeden na jeden z bramkarzem. Do końca pierwszej części obie ekipy "dały sobie" jeszcze po razie. W 35. minucie Damian Tomiczek wyprowadził Skałkę na prowadzenie po celnej "główce". W odpowiedzi znów z bramki cieszył się Juraszek, ponownie po dośrodkowaniu z kornera.
Ciekawie było również po przerwie. W minucie 56 to ekipa z Węgierskiej Górki była w posiadaniu korzystnego wyniku. Dawid Pawlus po indywidualnej akcji skorzystał na błędzie golkipera Skałki. Znów jednak gospodarze długo nie nacieszyli się z prowadzenia. W 72. minucie popularny "Natan" trafił na 3:3, dobrze odnajdując się w podbramkowym zamieszaniu. Jak się później okazało, był to ostatni gol w tym spotkaniu.
- Cieszymy, że w końcu zapunktowaliśmy. Nie jest to pełna zdobycz, ale i tak doceniamy ten punkt. Był to bardzo otwarty mecz, na który fajnie się patrzyło - ocenia Zbigniew Skórzak, trener Metalu Węgierska Górka.