
O krok od dwucyfrówki
Mimo iż obie drużyny w tabeli dzieli spora różnica, to i tak z racji derbowego statusu ich potyczka elektryzuje kibiców. Rezerwy Rekordu zmierzyły się dziś z bialską Stalą.
Cóż można napisać napisać po takim meczu... Owszem, "rekordziści" wystawili bardzo silny skład na mecz z BKS-em. Ale czy to usprawiedliwia zawodników bialskiej Stali, co do tak wysokiej porażki? Z pewnością nie. Biało-zielonych należy także pochwalić za to, iż podeszli do swojego rywala z pełnym respektem i przez cały okres meczu nie było momentu, w którym zlekceważyliby podopiecznych Juraja Dancika.
Strzelanie dla rezerw Rekordu rozpoczął Kacper Kasprzak, który sfinalizował dogranie z lewej strony boiska. Trafienie na 2:0 było najpiękniejsze w tym spotkaniu, a jego autem był Szymon Wróblewski, który efektowanie "huknął" zza linii pola karnego. Na tym jednak zawodnicy z Cygańskiego Lasu nie zamierzali poprzestać. W 25. minucie ponownie na listę strzelców wpisał się Kasprzak po dobrze rozegranym rzucie rożnym. W końcówce pierwszej połowy "rekordziści" pokusili się jeszcze o dwa trafienia. Wpierw akcję swego zespołu z najbliższej odległości zakończył Dawid Kasprzyk, a następnie ładnie przymierzył w tzw. długi róg Bartosz Kowalczyk.
Bialska Stal na przestrzeni całego meczu nie stworzyła sobie klarowniejszej sytuacji. Wszelkie próby albo zawczasu paliły na panewce, albo golkiper Rekordu, Vołodymir Kotelba pewnie łapał dośrodkowania przeciwnika.
Po zmianie stron rezerwy Rekordu nie zamierzały spuścić z tonu, a i w szeregach BKS-u nie było momentu przebudzenia. Dobrą zmianę dał Kamil Hutyra, który popisał się "dwupakiem", hat-tricka w tej części meczu skompletował Kasprzak, a wynik spotkania ustalił Marcin Czaicki. Co jest dość znamienne, wychowanek BKS-u i wieloletni kapitan tego zespołu za czasów występów w III lidze.