
O mistrza nie od początku
Raz jeszcze wracamy do hitowego pojedynku na szczycie bielskiej A-klasy. Po rozmowie z Tomaszem Dulebą, trenerem Czarnych Jaworze (TUTAJ), czas na głos drugiej strony.
GLKS Wilkowice tydzień przed meczem wieńczącym dzieło stracił pozycję lidera. Na własnym boisku zremisował bowiem z KS-em Bestwinka 2:2. Skomplikowali sobie zatem drogę do upragnionego celu. Musiał w Jaworzu wygrać. Remis oznaczał sukces Czarnych. – Po remisie z Bestwinką nie straciliśmy wiary w końcowy sukces. Odpuściliśmy treningi stricte piłkarskie, skupiliśmy się na sferze mentalnej. Byliśmy odpowiednio zmotywowani, co było widać na boisku. Stracony gol nas nie podłamał. Dziękuję zawodnikom, bo ten awans to ich zasługa – wraca do wygranego 2:1 pojedynku w Jaworzu Sebastian Gruszfeld. – Mam w zespole indywidualności, zawodników, których stać na grę w wyższych ligach, ale najważniejsze mecze wygraliśmy jako zespół. Panowała w nim świetna atmosfera i to był klucz do sukcesu – dodaje trener świeżo upieczonego mistrza bielskiej A-klasy.
Drużyna w Wilkowic od samego początku rozgrywek była w „czubie”, była także przez obserwatorów wymieniana w gronie faworytów do mistrzostwa. – Przed rozpoczęciem sezonu nie zakładaliśmy gry o awans. Takiego celu w klubie nikt przed nami nie stawiał. Być może opinia publiczna w moje słowa nie uwierzy, ale tak było. Wraz z upływem czasu to się zmieniło. Po rundzie jesiennej doszliśmy do wniosku, że o awans możemy powalczyć. Dlatego wiosną rzadziej w kadrze pojawiali się juniorzy, którzy skupili się na grze w swoje lidze i walce o utrzymanie. Pierwsza runda była dla nas bardzo trudna. Zespół nie był odpowiednio przygotowany fizycznie do gry o najwyższe cele. Mieliśmy sporo szczęścia, m.in. podczas meczu z Przełomem Kaniów. Rywal był od nas zdecydowanie lepszy, a nam udało się wygrać – mówi nasz rozmówca.
Coś się kończy, coś zaczyna. W klubie muszą myśleć o przyszłym sezonie. – Nie rozmawiałem jeszcze z działaczami, ale potrzebujemy wzmocnień. Wzmocnień od zaraz, bo o nawiązanie walki o utrzymanie w „okręgówce” tym składem będzie ciężko. Każdą formację musimy wzmocnić, przede wszystkim atak. Wojciech Wajda w ostatnich meczach nie grał, a Paweł Toborek wybiera się na studnia. Przedstawię zarządowi swoją wizję, gra tym składem w „okręgówce” to samobójstwo. W lidze grają tacy zawodnicy jak Sikora czy Cienciała. 4-5 graczy musimy pozyskać, niekoniecznie klasy graczy wymienionych. Pomiędzy ligami jest przepaść. Wiem co mówię, bo to nie pierwszy awans, który uzyskałem z zespołem. Doświadczyłem już tego – podkreśla trener Gruszfeld.