Nawet mając na względzie punktowe straty, jakich bielszczanie w ostatnich tygodniach nader często doznawali, trudno było spodziewać się, że rywal z dolnych rejonów stawki Tauron I ligi zdoła nastręczyć im problemów. Rzeczywistość okazała się dla faworyta bardzo pozytywna, bo w starciu z siatkarzami Krispolu nie pozwolili sobie na momenty dekoncentracji i obniżenia poziomu.

W głównej mierze ataki Luciano Vicentina zagwarantowały bielskiemu zespołowi obiecujący start od prowadzenia 5:2. Po osiągnięciu dwucyfrowej liczby punktów gospodarze dystans systematycznie powiększali, skuteczność w ich szeregach błyszczał Oleg Krikun. Tak, jak rezultat 25:15 potwierdził różnicę klas, tak i dysproporcja w następnej partii była znacząca. Trener Harry Brokking nie zamierzał eksperymentować ze składem, zawodnicy obecni na parkiecie odpłacali się w najlepszy możliwy sposób. Ponownie już sam wstęp należał do BBTS-u, „odjeżdżającego” przeciwnikowi na 5:2, a niebawem również m.in. 15:9 przy zagrywkach Wojciecha Sieka. Na finiszu ważne łupy były zaś udziałem Michała Makowskiego.


Nieco więcej walki w hali pod Dębowcem przysporzył set numer 3. Efektowne „czapy” Łukasza Kalinowskiego na Krikunie dały gościom z Wrześni zapas w postaci stanu 8:6, ale wkrótce po potężnych zagrywkach Makowskiego to miejscowi dysponowali przewagę 14:10. A kiedy z prowadzenia BBTS-u 20:14 zrobiło się nieoczekiwanie 20:19, sprawy w swoje ręce wziął Krikun, atakujący finalnie na 65-procentowym pułapie w gładko wygranej przez bielszczan potyczce domowej.

BBTS Bielsko-Biała – Krispol Września 3:0 (25:15, 25:17, 25:20)

BBTS:
Macionczyk, Krikun, Siek, Vicentin, Cedzyński, Makowski, Piotrowski (libero) oraz Jaglarski (libero)
Trener: Brokking