Kilka dni temu niedawni a-klasowicze rywalizowali w sparingowej konfrontacji. Na swoją korzyść rozstrzygnęli ją piłkarze Victorii, którzy wygrali 5:1. Pucharowe spotkanie układ sił miało pokazać jednak bardziej realny i... ponownie kibice byli świadkami pogromu, a role się nie odwróciły. Co więcej, podopieczni Tomasza Matuszka zaaplikowali goleszowianom o gola więcej, dominując niepodzielnie od samego startu meczu.

Zanim upłynęło 10. minut rywalizacji stosujący wysoki pressing goście prowadzili już 2:0 po trafieniach Kamila Szajtera oraz Eryka Rybki, który wyrósł finalnie na niekwestionowanego bohatera potyczki. Po 2 kwadransach gry z niewielkim „okładem” snajper Victorii miał na koncie hat-tricka, a kwestia awansu do kolejnej rundy pucharowej na szczeblu podokręgu była w oczywisty sposób rozstrzygnięta. – Ciężko do czegokolwiek się przyczepić, jeśli chodzi o naszą grę w pierwszej połowie. Zespół realizował odpowiednio to, co zostało nakreślone. Śmiem twierdzić, że nie tylko przez pryzmat samego wyniku było jeszcze lepiej, jak w sparingu – przyznaje z zadowoleniem trener ekipy z Hażlacha.

Rewanżowa odsłona nie miał już z wiadomych względów takiego kolorytu. Gospodarze bramką Szymona Kluza, oddającego celny strzał lewą nogą po asyście Michała Jopka, nieco dystans skorygowali, ale ostatecznie bagaż, z jakim musieli się liczyć powiększył się do 6 goli. Rybka znów błysnął w aspekcie finalizacji, a w 87. minucie udany występ całej drużyny spuentował Patryk Kabiesz. – Traktowaliśmy ten mecz jeszcze jako test, choć nieco ważniejszy od tego sprzed kilku dni. Zmian więc po przerwie w naszych szeregach nie brakowało i aż tak efektownie się nie prezentowaliśmy – zaznacza Matuszek.

A w Goleszowie bez dwóch zdań mają nad czym dywagować, bo mistrz ubiegłego sezonu formą w obliczu kadrowych perturbacji na razie nie zachwyca. – Zespół jest w budowie. Cierpliwość i czas jest nam wszystkim potrzebny. Zawodnikom życzę wytrwałości i dużo zapału do pracy – konstatuje trener miejscowych Marek Bakun.