Tyszanie bardzo ambitnie podeszli do starcia z mistrzem Polski. Różnica klas oczywiście była widoczna gołym okiem, ale zaangażowania i walki z pewnością nie można odmówić drużynie GKS-u. Wynik spotkania w pierwszych minutach meczu otworzył Artur Popławski, który wykorzystał błąd bramkarza gospodarzy, Zbigniewa Modrzika. Później jednak golkiper GKS-u wyrósł na bohatera spotkania, wielokrotnie ratując swój zespół przed stratą bramki. Jak widać, nawet mając 50 lat na karku można podtrzymywać świetną dyspozycję. 



Niespodziewanie jednak tyszanie wyrównali po golu Pawła Lisińskiego. Ich radość nie trwała długo, gdyż chwilę później na listę strzelców wpisał się brazylijski duet "rekordzistów": Matheus i Alex Viana. Tyszanie nadal szukali walki – „kontaktową” bramkę zdobył Filip Krzyżowski, lecz późniejsze trafienie samobójcze Bartłomieja Sitko podcięło im nieco skrzydła. 

Po przerwie dominacja bielszczan była znacznie większa. Bielszczanie kontrolowali przebieg spotkania, ale swoje akcje budowali cierpliwie, bez zbędnego pośpiechu. W tej fazie meczu GKS zdobył tylko jedną bramkę, a uczynił to wychowanek Rekordu, Szymon Cichy. Ostatecznie konfrontacja zakończyła się rezultatem 8:3 i Rekord cieszył się z awansu do ćwierćfinału Pucharu Polski.