
Obrońcy dłużej czekać nie chcieli
Dopiero spotkanie numer 8. w sezonie 2022/2023 przyniosło domowe zwycięstwo LKS-u Pogórze w lidze.
Gospodarze o przełamanie domowej niemocy zadbali w pierwszej części gry, gdy ekipie z Leśnej „odjechali” bezpowrotnie. Egzekutorami byli nietypowo defensorzy zespołu z Pogórza. Już w 8. minucie stały fragment zakończył się celną główką Damiana Madzi, któremu piłkę dorzucił Sebastian Juroszek. Prowadzenie było w pełni zasłużone, wszak przyjezdni nie zdołali jeszcze się do tego momentu rozkręcić. Zanim wybiły 2 kwadranse dystans się powiększył. Ryszard Urbański sfaulował w polu karnym Madzię, a Krzysztof Kałuża „z wapna” uderzył bezbłędnie. Rozpędzeni podopieczni Łukasza Hanzela poszli za przysłowiowym ciosem, zaś rywale gubili się „w tyłach”. W 42. minucie Kałuży znów przyszło egzekwować rzut karny, bo usiłujący wybić futbolówkę Łukasz Biegun naruszył nietykalność Juroszka.
O ile więc w poprzednich meczach pogórzanie punktowali sporadycznie, tak w opisanej pokrótce odsłonie potwierdzili zwyżkującą na wiosnę dyspozycję. – Szkoda, że nie wykorzystaliśmy jeszcze kilku niezłych okazji, aby wynik podwyższyć. Cieszy jednak to, że graliśmy naprawdę dobrze i tym razem naszej szansy na odniesienie zwycięstwa nie zamierzaliśmy wypuścić – mówi trener Hanzel.
Nie wszystko przebiegło natomiast bezproblemowo z punktu widzenia miejscowych po pauzie. W 50. minucie Urbański ruszył z akcją skrzydłem, oddał wreszcie strzał z kąta, a piłka w widowiskowy sposób przelobowała golkipera LKS-u Pogórze. Gol honorowy na ten czas zachwiał nieco poczynaniami drużyny mającej dziś więcej łupów na koncie. Wyprowadzali jednak co rusz bardzo groźne kontry i z takiej w 69. minucie powrócili do różnicy 3 bramek. Radosław Greń zaliczył asystę, a główkujący Madzia skopiował wyczyn swojego kolegi z linii obrony. 120. sekund później odpowiedział Maksymilian Gowin, który doskonale przymierzył z 20. metrów z rzutu wolnego, ale ekipa z Leśnej niczego więcej na terenie przełamującego się przed swoimi kibicami konkurenta nie wskórała. – Przespana pierwsza połowa okazała się dla nas kosztowna. Tym bardziej szkoda, że w drugiej byliśmy na boisku zespołem lepszym i mogliśmy jeszcze nawet odmienić losy meczu – klaruje Piotr Raczek, prezes klubu z Leśnej.
Co ciekawe w całościowej ocenie niedzielnego spotkania, zawodników ofensywnych wyręczali ci z inklinacjami bardziej defensywnymi. Usprawiedliwieniem niech będzie absencja w szeregach miejscowych Krystiana Stracha, zaś w drużynie z Żywiecczyzny duetu Kajetan Lach – Marcin Marciniak.