Pierwsza część meczu toczyła się w wyrównanym tempie. W początkowej fazie meczu defensywę przyjezdnych “gnębił” Jan Ciućka. Łodzianie pierwszą groźniejszą sytuację odnotowali w 13. minucie, jednak zawodnik ŁKS-u II uderzył obok bramki.120 sekund później bliski szczęścia był Daniel Świderski, lecz z jego próbą poradził sobie golkiper przyjezdnych. 

 

W 28. minucie kibice zobaczyli premierowe trafienie - padło ono łupem rezerw ŁKS-u. Rekord po raz kolejny w tym sezonie stracił bramkę z gatunku “z niczego”. W 28. minucie złe piąstkowanie piłki przez Pawła Florka przy rzucie rożnym wykorzystał Krzysztof Fałkowski. “Rekordziści” nijak nie zareagowali na straconą bramkę. Nie było sytuacji, w której mocniej nacisnęli na rywala. Jedyną próbę na doprowadzenie do remisu zanotował Jakub Ryś po strzale głową w minucie 41. 

 

Na początek drugiej połowie biało-zieloni… nie wyszli. W 48. minucie Yuya Kamon z łatwością “rozmontował” defensywę Rekordu i wpakował piłkę do siatki. 4. minuty później było już 3:0, gdy Oliwier Sławiński z bliskiej odległości sfinalizował dogranie z prawej strony boiska. W 60. minucie podsumowaniem słabego początku drugiej części w wykonaniu Rekordu był rzut karny zamieniony na bramkę przez łodzian. 

 

Przy stanie 0:4 piłkarze Rekordu przebudzili się i byli w stanie nawiązać walkę z przyjezdnymi. W 66. minucie Michał Śliwka skutecznie dobił piłkę i zdobył bramkę kontaktową. Kwadrans później sędzia wskazał na 11. metr po faulu na Ciućce, a z rzutu karnego nie pomylił się Daniel Świderski. Można gdybać, co by było gdyby: nie słaby początek drugiej połowy, nie było prostych błędów w defensywie, etc. Faktem jest, że Rekord za późno się obudził i czasu na odrobienie strat zabrakło… 

 

Podczas pomeczowej konferencji trener Dariusz Klacza zapowiedział, iż podaje się do dyspozycji zarządu w sprawie swojej przyszłości w Rekordzie. Decyzja o jego pozostaniu w Cygańskim Lesie zapadnie w najbliższym czasie