Mając świadomość ofensywnego potencjału łodzianek gospodynie skupiły się głównie na tym, aby nie dopuścić do bramkowej straty. Wedle tego scenariusza przebiegła cała premierowa odsłona, w której sytuacji na zdobycie gola obie drużyny w zasadzie nie miały. Aleksandra Komosa „zatrudniona” została tylko przy jednym uderzeniu.

Więcej w ofensywnym aspekcie działo się po zmianie stron, choć dopiero od 70. minuty dochodziło do wartych przywołania podbramkowych spięć. Dwukrotnie na wysokości zadania w znakomitym stylu stawała Komosa, piłkę meczową dla Mitechu zaprzepaściła natomiast Maja Stopka, która minęła się z piłką po dograniu ze skrzydła Angeliki Gębki. Groźnie było też przy stałych fragmentach gry żywczanek, ale piłkarki UKS SMS również zaskoczyć się nie dały.

Bezbramkowy wynik, patrząc na ekstraligową tabelę, to cenny łup miejscowej drużyny, nawet jeśli sytuacji Mitechu znacząco on nie poprawił. – Graliśmy z mocną, bramkostrzelną drużyną. Zawsze chce się wygrywać, ale trzeba szanować ten punkt – ocenił „na gorąco” Robert Sołtysek, szkoleniowiec Mitechu.