Dobrze usposobieni czechowiczanie zdołali rywala we wstępnym fragmencie test-meczu zaskoczyć. Po dwakroć, w minutach 10. i 19., uczynił to z bramkowym efektem Wojciech Loranc. Pomocnik wykorzystał wpierw idealne prostopadłe podanie Karola Lewandowskiego, następnie zaś przeprowadził solową szarżę, a ze strzałem po zejściu do środkowej strefy boiska golkiper "dwójki" Zagłębia sobie nie poradził. Premierową odsłonę można by uznać za idealną z perspektywy MRKS-u, gdyby nie fakt, że goście część dystansu zdołali zniwelować. Zderzenie w obrębie "16" sędzia potraktował jako przewinienie Jakuba Świerczka, chwilę później futbolówka zatrzepotała w siatce.

Prowadzenie 2:1 z solidnym konkurentem stanowiło jednak nie lada wartość. Tym bardziej, że... - Graliśmy naprawdę bardzo dobrze, wypełniając nałożone na to spotkanie zadania. Wynik na naszą korzyść był jak najbardziej zasłużony - opisuje szkoleniowiec Jarosław Kupis.


Zgoła odmienny przebieg miała druga połowa. W niej gole - konkretnie sztuk 4 - notowali wyłącznie piłkarze z Sosnowca, a w znaczącym stopniu winę za pokaźne straty ponosili popełniający juniorskie błędy miejscowi. - Jakość naszej gry spadła, a z banalnych pomyłek tak mocny przeciwnik nie mógł nie skorzystać - dodaje trener IV-ligowca z Czechowic-Dziedzic, który również okazje bramkowe stwarzał, ale jakiekolwiek próby obracały się w niwecz.

Nie sposób pominąć fakt, że MRKS zagrał dziś w składzie konkretnie przetrzebionym bez m.in. Wojciecha Padły, Marcina Zarychty, Mateusza Kubicy, Michała Przemyka czy Kamila Jonkisza.