Nie ma co ukrywać, zespół z Milówki był drużyną, która miała sporo sytuacji strzeleckich. Patryk Semik uderzał groźnie głową, Mikołaj Stasica nie wykorzystał sytuacji sam na sam, bliski szczęścia był również Robert Orzeł. Podhalanka mimo kilku prób nie była w stanie złamać defensywy Skałki, która była bardziej skuteczna w tej części meczu. W 16. minucie gospodarze objęli prowadzenie, gdy Bartek Tyrlik skutecznie dobił uderzenie Dominika Natanka. Skałka dowiozła jednobramkową przewagę do końca pierwszej połowy. 

 

Po zmianie stron ekipa z Milówki była już jednak bardziej konkretna. Animuszu Podhalance dodało trafienie wyrównujące z 55. minucie. Sędzia wskazał na "wapno" po zagraniu ręką przez zawodnika Skałki, w dość niegroźnej sytuacji. Z 11. metrów nie pomylił się Grzegorz Zawada. Na prowadzenie Podhalankę wyprowadził natomiast Mateusz Balcarek, który w 74. minucie wykończył dośrodkowanie Semika. Rezultat spotkania 10 minut później ustalił Kacper Najzer, wygrywając pojedynek "oko w oko" z golkiperem Skałki. 

 

- Nie był to dla nas łatwy mecz. Rywal grał otwartą piłkę, nie murował się - nawet po zdobytej bramce, To na pewno trzeba docenić, bo dzięki temu kibice zobaczyli ciekawe widowisko - zauważa trener Podhalanki, Adrian Kopacz.