Przed spotkaniem beniaminek był niemalże skazywany na pożarcie. Dodatkowo, przeciwnik przyjechał bardziej zmotywowany faktem, że ewentualna wygrana pozwoli zmniejszyć dystans punktowy do lidera z Puńcowa, który przegrał wczoraj w Milówce. Podopieczni Seweryna Kośca rozpoczęli strzelanie w 17. minucie. Po dośrodkowaniu w pole karne jeden z defensorów najpierw upadł na murawę, a gdy się podnosił niefortunnie zagrał ręką i arbiter podyktował rzut karny. Z 11. metrów wynik otworzył kapitan GKS-u Marcin Byrtek. Na 2:0 podwyższył Kacper Marian. Jego pierwszą próbę zablokował jeszcze obrońca gospodarzy, ale skrzydłowy „Fiodorów” pozostał czujny do końca akcji, dopadł do odbitej piłki i pokonał Mateusza Piętkę mocnym strzałem.

 

W drugiej odsłonie goście niemal totalnie zdominowali swojego przeciwnika. Momentem, gdy ową dominację zaczęli przekuwać w gole, było wprowadzenie na plac gry Jakuba Pieterwasa. Zawodnik nie dość, że rozruszał ofensywne poczynania swojej drużyny, to jeszcze 2-krotnie wpisał się na listę strzelców. Innym zawodnikiem, który zaliczył tego dnia dublet był Maciej Łącki, który ustalił wynik spotkania w 90. minucie. Pokrzepieniem dla kibiców Muńcoła mogły być 2 okazje stworzone przez ich zespół. Po stałym fragmencie główkował Łukasz Maciejowski, a najbliżej honorowego trafienia był Dariusz Piwowarczyk, którego strzał z 20. metrów zatrzymał się na słupku bramki GKS-u. Goście wygrali pewnie i podobnie jak Beskid Skoczów zmniejszyli stratę punktową do Tempa.

 

- Graliśmy z jedną z najlepszych, jeśli nie najlepszą z drużyn w lidze. Goście zasłużenie wygrali. Dużo pracy przed nami, żeby zacząć punktować. Nie załamujemy się i pracujemy dalej - powiedział po meczu Piotr Motyka, trener gospodarzy.

 

- Tak naprawdę mecz w głównej mierze przebiegał po naszej myśli, szybko strzelone bramki go ustawiły. Mogliśmy się poczuć dzięki nim swobodniej na placu gry. W drugiej połowie bezsprzecznie dominowaliśmy na boisku. Wysoka wygrana daje satysfakcję, ale czy wygrywa się tak, jak my dziś, czy minimalnie to i tak dorobek punktowy wzrasta o 3 punkty. Wygrana różnicą tylu goli to najniższy wymiar kary - zawodnicy ofensywni nie mogą być z siebie do końca zadowoleni, bo zmarnowali wiele okazji strzeleckich - podsumował spotkanie szkoleniowiec gości.