Niezwykle istotne w kontekście walki o zachowanie statusu ekstraklasowego klubu było dzisiejsze starcie. Zawodnicy Stali Mielec po 20. kolejkach zajmowali ostatnie miejsce w tabeli, mając na swoim koncie 16 punktów. Górale mieli 2 "oczka" więcej i plasowali się pozycję wyżej. 
 
Drużyna dobrze znanego w Bielsku-Białej Leszka Ojrzyńskiego z animuszem rozpoczęła poniedziałkową konfrontację. Pod "świątynią" Michala Peskovicia regularnie robiło się ciepło, lecz brakowało gospodarzom celnych uderzeń. Pudłowali m.in. Andreja Prokić tudzież Aleksandar Kolev. Zdecydowanie lepsi w tym aspekcie w pierwszej połowie byli Górale. W 32. minucie Filip Modelski mocno wrzucił z autu, Karol Danielak nogą dośrodkowanie "poprawił", a Rafała Strączka z najbliższej odległości pokonał Kamil Biliński

 
Beniaminek spod Klimczoka prowadzenie stracił tuż po zmianie stron, gdy zamieszanie w polu karnym silnym uderzeniem wykorzystał Krystian Getinger. Ten gol obrazu gry nie zmienił - mało oglądaliśmy składnych akcji i technicznych popisów, zdecydowanie więcej zaś szukania stałych fragmentów i dośrodkowań w pole karne. Po jednym z nich Stal objęła prowadzenie. Tym razem "kocioł" pod bramką bielszczan wykorzystał Marcin Flis. Co istotne, piłka nim zatrzepotała w siatce odbiła się jeszcze od klatki Milana Rundicia i Pesković był bez szans. To wystarczyło miejscowym futbolistom, by zgarnąć komplet punktów, choć w ostatnich minutach goście szukali okazji do wyrównania. Nieskutecznie. Podbeskidzie spadło na ostatnią lokatę w tabeli PKO Ekstraklasy.