Tempo jako pierwsze znalazło drogę do bramki rywala. W 8. minucie piłkarze z Puńcowa wywarli pressing na Michale Gacku, którego próba wybicia futbolówki została zablokowana, a dopadający do niej zawodnik testowany bez namysłu przymierzył precyzyjnie od słupka na 1:0. Nie był to jednak bynajmniej zalążek dobrej gry puńcowian. – O pierwszej połowie mogę powiedzieć tylko tyle, że jest dla nas... do zapomnienia. Prezentowaliśmy się słabo – przyznaje bez ogródek trener Michał Pszczółka.

Istotnie więcej z gry mieli bestwinianie, którzy także kilkukrotnie sprawdzili czujność Zbigniewa Huczały. Doświadczony golkiper Tempa stawał na wysokości zadania przy strzałach Wojciecha Wilczka z dystansu, Krystiana Makowskiego po „krótkim” słupku oraz Dawida Gleindka.


Po zmianie stron starcie nabrało rumieńców, bo już obie drużyny dochodziły do dogodnych sytuacji strzeleckich. Najdogodniejszą szansą Tempa był strzał Tomasza Szypera w poprzeczkę oraz następująca po nim dobitka Dariusza Dziadka na wślizgu, na którą zaradził w porę Kacper Mioduszewski. Co rusz jednak puńcowianie wychodzili z groźnymi kontrami, gdy przeciwnik dążył usilnie do wyrównania wyniku. – Brakowało nam z reguły ostatniego podania otwierającego drogę do bramki. Ale założenia nakreślone zespół realizował znacznie lepiej, niż przed pauzą – dodaje szkoleniowiec Tempa.

Zespół z Bestwiny, z dobrze radzącymi sobie na murawie Krzysztofem Nowakiem i Piotrem Grabskim z rocznika 2004 w składzie, nie miał farta przy uderzeniach Gleindka z 7. metrów czy Patryka Wentlanda z rzutu wolnego w słupek. Wreszcie w 89. minucie w polu karnym sfaulowany został Wilczek, a Makowski wybornej szansy na doprowadzenie do skądinąd sprawiedliwego sparingowego remisu nie zmarnował.