- Nie ma co ukrywać, że mierzyliśmy się z zespołem, którego jakości ofensywnej byliśmy świadomi. Nie może więc dziwić to, że mecz układał się tak, iż większość czasu gry przy piłce były rywalki, co nie przekładało się na jakieś bardzo klarowne sytuacje bramkowe Czarnych. Szkoda, że przydarzył się błąd przy wyprowadzeniu piłki, który kosztował nas stratę bramki - opowiada Mateusz Żebrowski, szkoleniowiec "rekordzistek", kontynuując: - Po przerwie mecz się wyrównał się, a inicjatywa coraz częściej należała też do nas, aczkolwiek brakowało klarownej sytuacji, która dałaby nam okazję na wyrównanie. W ostatnich minutach postawiliśmy wszystko na jedną kartę, wyszliśmy nieco wyżej, aby podjąć próbę wyrównania. To się nie powiodło, a przeciwniczki przypieczętowały wygraną...

Istotnie w 18. minucie nieco przypadkowy "centrostrzał" Zuzanny Grzywińskiej dał zaliczkę sosnowiczankom w premierowej odsłonie. Ustalenia rezultatu na 2:0 dla faworytek dokonała w 87. minucie gry Weronika Wójcik, korzystająca z bliskiej odległości z dogrania Zuzanny Witek. Wcześniej zawodniczki Czarnych przedzierały się w pobliże "świątyni" Rekordu, której dzielnie i z powodzeniem strzegła jednak Kinga Ptaszek.

- Z plusów należy odnotować to, że sam wynik uległ znaczącej poprawie w porównaniu do jesieni (6:0 dla Czarnych - przyp. red.), a i obraz gry mieliśmy diametralnie inny - dopowiada trener ekipy z Cygańskiego Lasu, która względnie optymistycznie wypatrywać może niedzielnego, domowego starcia z mistrzyniami Polski - Pogonią Szczecin. - Postaramy się znów poprawić grę i wynik, mając świadomość wyzwania - komentuje Żebrowski.