
Optymalne zakończenie? Nic z tego
Choć w warunkach domowych piłkarze LKS-u Bestwina nie czuli się w tym sezonie szczególnie komfortowo, to znacznie niżej notowanego rywala z Wisły Wielkiej pokonać mieli podczas finiszu rozgrywek niejako obowiązkowo.
Mecz nie przebiegł jednakże dla bestwinian pomyślnie, bo już w 11. minucie musieli odrabiać dystans do przeciwnika. Nieporozumienie w szeregach defensywnych, brak pressingu po stracie i to nieoczekiwanie przyjezdni golem na 1:0 zanotowali lepsze otwarcie rywalizacji.
Po kwadransie od owego zdarzenia był remis. Sprawy w swoje ręce wziął Jakub Krawczyk, który po przejęciu futbolówki około 30. metrów od „świątyni” outsidera samotnym rajdem i dokładnym strzałem przywrócił równowagę w ilości bramkowych łupów. W najlepszym dla siebie fragmencie gry podopieczni Sebastiana Gruszfelda zaatakowali jeszcze raz konkretnie, ale uderzenie Krystiana Patronia z 39. minuty tylko obiło słupek. Nie można jednak pominąć wybornej szansy gości z 32. minuty, przy której kunsztem błysnąć musiał Mateusz Kudrys.
Niewiele walorów ofensywnych z obu stron oglądali kibice w Bestwinie po pauzie. Miejscowi najbliżej sięgnięcia po pełną pulę byli w 75. minucie, lecz strzał Patronia o centymetry minął cel. Generalnie jednak było to zakończenie sezonu dalekie od wymarzonego, a zespół opuszczający szeregi „okręgówki” nie ustępował temu, który zameldował się w górnej połowie stawki... – Ciężary i jeszcze raz ciężary, trudno coś więcej dodawać oceniając naszą dzisiejszą postawę – komentuje samokrytycznie szkoleniowiec drużyny z Bestwiny.