– Cieszymy się z domowego zwycięstwa oraz z zerowego konta strat – ten krótki komentarz wypowiedzieć mógł za pośrednictwem oficjalnej strony klubowej szkoleniowiec „rekordzistek” Mateusz Żebrowski. O tyle jest on trafny, iż gospodynie potyczki z wrocławiankami istotnie wykonały swój plan optymalnie w ofensywie, jak i defensywie, ale... zachowując należyty rozsądek popadanie w euforię nie jest na tym etapie ligi wskazane.

Niemniej należy przybliżyć najważniejsze momenty efektownego bądź co bądź występu piłkarek z Cygańskiego Lasu. Zanim futbolówka „dziurawiła” siatkę Śląska, miejscowe musiały solidnie się natrudzić, aby uniknąć konieczności pościgu. Jessica Ludwiczak była dobrze dysponowana, sprostać jej nie potrafiła choćby była podopieczna Rekordu Klaudia Adamek. Bielszczanki swojego momentu w przodzie doczekały się w 35. minucie. Martyna Cygan zainicjowała kontrę, umiejętnie obsłużyła Darię Długokęcką, która zmieniła wynik meczu. Jeszcze przed przerwą wspomniana strzelczyni ostemplowała poprzeczkę, co było na wskroś optymistycznym zwiastunem w kontekście odsłony rewanżowej.

Co budzi uznanie, gospodynie tempa nie zamierzały zwalniać. W 53. minucie w polu karnym wrocławianki postąpiły nieprzepisowo wobec Julii Gutowskiej – sama poszkodowana „z wapna” dokonała formalności. I cóż z tego, że zawodniczki Śląska rzuciły się do ataku, wykonały kilka nieźle zapowiadających się uderzeń z dystansu, skoro bielski zespół pozostał jedynym skutecznym w toku rywalizacji 6. kolejki. Była 73. minuta, kiedy zagranie Klaudii Olejniczak niefortunnym skierowaniem piłki do własnej „świątyni” okrasiła Aleksandra Dudziak, ustalając rozmiar stosunkowo przekonującego triumfu beniaminka.