Co ciekawe, to piłkarze Górala mecz rozpoczęli w imponującym stylu. W 3. minucie przeprowadzili składną akcję, której ostatnim akcentem był skuteczny strzał Andrzeja Kąkola z bliskiej odległości. Było to jedyne trafienie ekipy z Istebnej w toku niedzielnej rywalizacji. Gospodarze odpowiedzieli w 28. minucie. Robert Matuszka przyjął piłkę na 25. metrze, by widowiskowym wolejem wcelować pod poprzeczkę. Wynik remisowy utrzymywał się długo, bo aż do 87. minuty. Błysnął wówczas Sebastian Juroszek, który w następstwie indywidualnej akcji technicznie przymierzył przy słupku, co nie znalazło właściwej riposty ze strony Dawida Sewastynowicza. Ofensywny zawodnik LKS-u Pogórze sprawił tymczasem sobie prezent urodzinowy, poprawiając zarazem sytuację swojego zespołu walczącego o pozostanie w „okręgówce”.

Prócz opisanych bramkowych łupów należy odnotować, iż kibice w Pogórzu byli świadkami ciekawego widowiska, w którym nieco więcej okazji wypracowali sobie miejscowi. Wspomnieć trzeba o stemplowaniu poprzeczki przez Michała CzakonaPiotra Basińskiego, czy przegranym przez Mateusza Wieję pojedynku z golkiperem Górala. Raz także gospodarzy od straty gola ratowała poprzeczka. – Spotkanie było dosyć wyrównane, ale patrząc na ilość sytuacji wynik wydaje się mimo wszystko sprawiedliwy – zaznacza szkoleniowiec LKS-u Łukasz Hanzel.

Nie sposób nie nawiązać do wstępnego wątku tyczącego się personaliów. Góral – głównie z powodu wydarzeń rodzinnych – wystąpił osłabiony brakiem Andrzeja Łacka, Mirosława Łacka, Bartłomieja Ruckiego, Dariusza Juroszka czy podstawowego bramkarza Dominika Polacka. Drużyny nie poprowadził też Dariusz Rucki, a z porażki w zaistniałych okolicznościach nikt tragedii robić nie zamierzał. Do dyspozycji trenera pogórzan byli natomiast Krystian Strach czy Józef Tomaszko, ale obaj dopiero co wyleczyli urazy. Do końca sezonu zespół musi radzić sobie bez Radosława Grenia.