
Otrzeźwiająca strata i gole z kategorii "stadiony świata"
Zawodnicy Muńcoła Ujsoły mieli ostatnią okazję do zaprezentowania się własnej publiczności na poziomie ligi okręgowej. Tegoroczny spadkowicz zmierzył się z Wisłą Strumień.
Mimo że los jednej z rywalizujących drużyn był przesądzony, to obie ekipy miały o co grać. Miejscowi mogli „osłodzić” swoim kibicom nieudany sezon, a Wisła w razie ewentualnej wygranej przesunąć się na 10. miejsce w tabeli. Gospodarze mieli wielką ochotę na triumf i grali jak natchnieni, szczególnie do 20. minuty. Przyjezdni zaś sprawiali wrażenie, jakby nie dojechali na mecz i nie stworzyli zagrożenia pod bramką Piotra Kręcichwosta. Najlepszym podsumowaniem pierwszej połowy niech będą słowa trenera Wisły Strumień Szymona Stawowego: – Muńcuł bardzo pozytywnie nas zaskoczył. Zawodnicy gospodarzy starali się grać piłką, byli bardzo agresywni w odbiorze i prezentowali wysokie zaangażowanie. Gdybyśmy przegrywali do 20. minuty różnicą kilku goli, to nie moglibyśmy mieć pretensji. Na nasze szczęście miejscowi nie wykorzystali 3 bardzo dobrych sytuacji.
Apetyt rośnie w miarę jedzenia - to powiedzenie może obrazować odczucia miejscowych kibiców i zawodników. Po zmianie stron podopieczni Piotra Motyki dopięli swego. Arsenii Krysko przedryblował aż 4 rywali i dał swojej drużynie prowadzenie. Na nieszczęście gospodarzy dalszy przebieg spotkania można skomentować porzekadłem - miłe złego początki. Mianowicie, goście szybko, bo już po 8. minutach wyrównali, a niedługo potem prowadzili. Stało się to za sprawą Artura Miłego, który zdobył bramkę z kategorii stadiony świata po asyście Marcina Niebisza. Do braku szczęścia gospodarzy w premierowej połowie doszedł jeszcze pech, bo w 60. minucie Krystian Tekla zdobył bramkę z rzutu wolnego z 25. metrów po rykoszecie od muru ustawionego z piłkarzy Muńcoła.
W końcówce Wisła zdobyła jeszcze 2 gole. Po trójkowej akcji Bartosz Wojtków, Miły, Jakub Puzoń ten ostatni wykorzystał wrzutkę zawodnika wymienionego wcześniej. Ostatnią bramkę, jeszcze ładniejszą od tej premierowej, strzelił Miły, który pokonał bramkarza miejscowych mocnym niesygnalizowanym strzałem z narożnika boiska po krótko rozegranym rzucie rożnym. – Po rozmowie w szatni nasza gra lepiej wyglądała po przerwie. Stracona bramka nas otrzeźwiła i pobudziła do biegania i potem już tylko my zdobywaliśmy gole. Podkreślam jeszcze raz, że Muńcuł zrobił na nas bardzo dobre wrażenie – podsumował spotkanie szkoleniowiec zwycięskiej drużyny.