
Piłka nożna - I liga
Otwarte widowisko bez zwycięzcy. Wicelider pozostaje w Beskidach
Dobiegła końca I faza sezonu w Fortuna I Lidze. Podbeskidzie w ostatnim meczu rundy jesiennej mierzyło się z Chrobrym Głogów.
Od pierwszego gwizdka arbitra Podbeskidzie usiłowało narzucić własny styl gry, co zresztą "Góralom" się powiodło. Już w 5. minucie bliski szczęścia był Marko Roginić. Chorwat jednak minimalnie uderzył głową nad bramką. 10 minut później napastnik bielszczan oddał kolejną próbę, tym razem jego strzał z woleja obronił z największym trudem bramkarz Chrobrego.
Dopiero po 30. minutach spotkania tempo gry opadło. Oblężenie bramki ekipy z Głogowa nie zostało w pierwszej części udokumentowane przez podopiecznych Krzysztofa Brede golem, z kolei bramkarz Podbeskidzia, Martin Polacek był najmniej zabsorbowanym zawodnikiem w tej odsłonie meczu przez fakt, iż miejscowi mieli spore problemy w konstruowaniu ofensywnych akcji.
Druga część meczu wybornie rozpoczęła się dla drużyny z Bielska-Białej. W 49. minucie Łukasz Góra w polu karnym faulował Roginicia, a z "wapna" nie pomylił się kapitan "Górali", Łukasz Sierpina. Kilkanaście sekund później ponownie jednak mieliśmy remis, gdy Kornel Osyra niefortunnie wpakował piłke do własnej bramki.
Rezultat ten do końca spotkania nie uległ zmianie, choć podział punktów z pewnością nikogo nie satysfakcjonował, biorąc pod uwagę to, że Chrobry po strzelonej bramce uwierzył w możliwość sięgnięcia po pełną pulę. Tak się jednak finalnie nie stało.
Dopiero po 30. minutach spotkania tempo gry opadło. Oblężenie bramki ekipy z Głogowa nie zostało w pierwszej części udokumentowane przez podopiecznych Krzysztofa Brede golem, z kolei bramkarz Podbeskidzia, Martin Polacek był najmniej zabsorbowanym zawodnikiem w tej odsłonie meczu przez fakt, iż miejscowi mieli spore problemy w konstruowaniu ofensywnych akcji.
Druga część meczu wybornie rozpoczęła się dla drużyny z Bielska-Białej. W 49. minucie Łukasz Góra w polu karnym faulował Roginicia, a z "wapna" nie pomylił się kapitan "Górali", Łukasz Sierpina. Kilkanaście sekund później ponownie jednak mieliśmy remis, gdy Kornel Osyra niefortunnie wpakował piłke do własnej bramki.
Rezultat ten do końca spotkania nie uległ zmianie, choć podział punktów z pewnością nikogo nie satysfakcjonował, biorąc pod uwagę to, że Chrobry po strzelonej bramce uwierzył w możliwość sięgnięcia po pełną pulę. Tak się jednak finalnie nie stało.