Gdy boiskowy zegar wskazywał 47. minutę, a Pasjonat z Koszarawą prowadził 1:0, trudno było zakładać inne rozstrzygnięcie, jak wygraną gospodarzy. – Scenariusz był dla nas idealny, mieliśmy wszystko, aby dokończyć mecz zwycięsko – opowiada trener dankowiczan Artur Bieroński. Tymczasem w końcowym kwadransie żywiecki zespół wyrównał i zastopował passę Pasjonata.

Powód takiego zaniechania po stronie miejscowych? – Trudno powiedzieć, czy nie wytrzymaliśmy spotkania pod względem mentalnym, nie zachowując należytej agresji i koncentracji, czy po prostu kondycyjnie coś nie zafunkcjonowało – dodaje szkoleniowiec Pasjonata. – Nie potrafiliśmy rozegrać piłki. Jak na grę w przewadze liczebnej sytuacji mieliśmy zdecydowanie zbyt mało. Nie pierwszy raz przespaliśmy drugą połowę. Pozostał spory niesmak, po powinniśmy cieszyć się z kompletu punktów – podkreśla Bieroński.