Wychowanek Hutnika Warszawa na piłkarskie salony przebojem wdarł się wraz z bielskim Podbeskidziem. Sylwester Patejuk, bo o nim mowa, miał duży udział w wywalczonej przez „Górali” promocji do Ekstraklasy. Następnie zaliczył udany sezon na tym szczeblu i z Bielska-Białej przeniósł się do Wrocławia. W piątek zagra przeciwko swojemu byłemu klubowi. patejuk Na dwie kolejki przed końcem rundy zasadniczej przedostatnie w tabeli Podbeskidzie traci do trzynastego Śląska tylko trzy punkty. Wrocławska drużyna w ostatnich sezonach systematycznie stawał na podium rozgrywek. W trwającym będzie bronić się przed spadkiem. – Szans na czołową ósemkę już nie mamy. Sezon nie należy do udanych, tego nie da się ukryć. Przed nami dwa ważne mecze. Chcemy mieć jak najwięcej punktów przed podziałem na grupy – mówi Sylwester Patejuk, który w tych rozgrywkach nie gra regularnie, 9 razy wychodził w podstawowym składzie, 8 razy wcielał się w rolę zmiennika, ale z czterema bramkami na koncie jest drugim strzelcem zespołu. – Albo gram od początku, albo wchodzę na końcówki. Chciałbym grać więcej, to normalne. Zdobyłem do tej pory cztery bramki, tylko Marco Paixao strzelił więcej. Do tego dorzuciłem cztery asysty, najwięcej w zespole. Podczas mojego najlepszego okresu w Podbeskidziu zdobyłem w sezonie tylko o jednego gola więcej. Na koncie miałem wtedy więcej asyst, ale wykonywałem większość stałych fragmentów gry – wyjaśnia.

Patejuk, nie pierwszy raz po odejściu z Podbeskidzia, zagra przeciwko byłej drużynie. W bielskim klubie wciąż występuje wielu piłkarzy, którzy wraz z nim w 2011 roku świętowali awans do Ekstraklasy, a potem zaliczyli niezły, debiutancki sezon w najwyższej klasie rozgrywkowej. – Przywykłem do tego. Większych sentymentów nie odczuwam. Inaczej podchodziłem do meczu z Podbeskidziem za pierwszym razem. Teraz gram dla Ślaska i zrobię wszystko, aby w piątek wygrał mój obecny zespół – tłumaczy rodowity warszawiak.

Były ulubieniec bielskiej publiczności ma prostą receptę na piątkowy sukces. – Mamy swoje założenia na ten mecz. Nie możemy przestać wierzyć w siebie. Musimy poprawić także skuteczność. Właśnie skuteczność moim zdaniem będzie kluczem do sukcesu – stwierdza 31-letni zawodnik.