Liczba ta mogła być jeszcze wyższa, ale Adreson Junior nie powrócił jeszcze z rodzinnych stron do naszego kraju. Ten kto zdecydował się na obejrzenie meczu na żywo na pewno nie mógł narzekać. W spotkaniu padło bowiem aż 8 goli, z czego aż 5 w premierowej połowie. Strzelanie rozpoczął w 10. minucie Deiverson Lima. Na 2:0 podwyższył Rian Machado, który zdobył ładnego gola strzałem z lewej strony pola karnego, umieszczając futbolówkę przy dalszym słupku. Muńcuł odpowiedział dwójkową akcją Karola Rozmusa z testowanym zawodnikiem, którą wykończył ten ostatni. Smrek jeszcze w tej połowie powiększył swój bramkowy stan posiadania - złożyła się na druga bramka Machado i gol Szymona Stawowczyka z rzutu karnego, podyktowanego za faul na Victorze Schuliosie.

 

- Nie był to najlepszy mecz w naszym wykonaniu. Pierwsza połowa była jeszcze do przyjęcia, ale w drugiej w nasze poczynania wkradł się chaos i popełniliśmy wiele niewymuszonych błędów. Zagraliśmy słabsze spotkanie niż w zeszłym tygodniu z Żurawiem. Dzięki temu meczowi mamy materiał do analizy - powiedział po meczu Piotr Jaroszek, trener Smreka.

 

 

Po wznowieniu sparingu bramki zdobywali tylko zawodnicy testowani. Na 5:1 podwyższył wynik Smrek z wydatnym udziałem nonszalancji golkipera rywala. W ekipie Muńcoła hat-tricka skompletował zawodnik starający się o angaż w zespole. I były to bramki po indywidualnych rajdach z boku boiska. Pod wrażeniem umiejętności piłkarskich strzelca 3 goli był nie tylko trener Jaroszek, ale także jego zawodnicy, którzy mieli dużo problemów z upilnowaniem napastnika. Mecz zakończył się toteż rezultatem 5:3. Drużyny spotkają się w rundzie wiosennej na boisku w Ślemieniu. Kto wie - może Muńcołowi uda przełamać się wtedy serię 5 porażek z rzędu ze swoim niedzielnym rywalem?

 

- Jestem zadowolony z postawy moich zawodników. Na tym etapie przygotowań wynik nie jest ważny, ważne jest to, że realizujemy swoje założenia taktyczne. W pierwszej połowie wyglądało to całkiem dobrze, a w drugiej bardzo dobrze, kiedy to zdominowaliśmy mecz. Gdyby drużyny wykorzystały wszystkie swoje sytuacje, to mecz zakończyłby się wynikiem 7:7. Rywal był od nas konkretniejszy w akcjach ofensywnych i wykorzystał nasze błędy w wyprowadzeniu piłki.- podsumował sparing szkoleniowiec Muńcoła Piotr Motyka.