
Piłka nożna - Liga Okręgowa
Patent na wyjazdy
Jakakolwiek zdobycz punktowa bardzo pomogłaby drużynie z Leśnej w walce o utrzymanie. Cukrownik Chybie to jednak zespół, który wiosnąlepiej spisuje się na wyjazdach.
W Leśnej spotkały się dziś zespoły, które do pozostałych meczów tego sezonu przystępują z goła odmienną motywacją. Gospodarze drżeć muszą o uniknięcie degradacji, zaś przyjezdnym pozostała walka o zakończenie rozgrywek w jak najlepszym stylu. Od pierwszych minut spotkania zarysowała się jednak przewaga grającego bez większej presji Cukrownika.
Już w 5. minucie Rafał Szczygielski wyprowadził swój zespół na prowadzenie mierzonym uderzeniem. Podopieczni Dariusza Urbaniaka ruszyli do odrabiania strat, ale nie mieli zbyt wielu sytuacji do zdobycia gola. Jeżeli już takie były, to na wysokości zadania stawał Roman Nalepa. Do szatni na przerwę w lepszych nastrojach schodzili więc piłkarze z Chybia, którzy drugą połowę rozpoczęli od mocnego uderzenia. Raptem minutę po wznowieniu gry Szczygielski drugi raz tego dnia pokonał Macieja Kupczaka. LKS Leśna w końcówce spotkania rywala zdołała zaczepić. Rafał Greń był autorem emocji w końcówce posyłając piłkę do siatki. Do ostatniego gwizdka arbitra gospodarze grali odważnie, postawili wszystko na jedną kartę, ale chociażby jednego "oczka" nie udało się im ugrać.
Protokół meczowy poniżej.
Już w 5. minucie Rafał Szczygielski wyprowadził swój zespół na prowadzenie mierzonym uderzeniem. Podopieczni Dariusza Urbaniaka ruszyli do odrabiania strat, ale nie mieli zbyt wielu sytuacji do zdobycia gola. Jeżeli już takie były, to na wysokości zadania stawał Roman Nalepa. Do szatni na przerwę w lepszych nastrojach schodzili więc piłkarze z Chybia, którzy drugą połowę rozpoczęli od mocnego uderzenia. Raptem minutę po wznowieniu gry Szczygielski drugi raz tego dnia pokonał Macieja Kupczaka. LKS Leśna w końcówce spotkania rywala zdołała zaczepić. Rafał Greń był autorem emocji w końcówce posyłając piłkę do siatki. Do ostatniego gwizdka arbitra gospodarze grali odważnie, postawili wszystko na jedną kartę, ale chociażby jednego "oczka" nie udało się im ugrać.
Protokół meczowy poniżej.